wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział XXI

Ona:

Leżała w szpitalu wpatrzona w sufit. Przed chwilą był u niej lekarz i powiedział jej, że musi zostać co najmniej tydzień na obserwacji. Już tyle czasu w swoim życiu spędziła w tym miejscu, że miała go dość.
Spojrzała w stronę Maćka. Leżał na boku i z zatroskaną minią jej się przyglądał. Wiedziała, że się o nią martwi. Uśmiechnęła się do niego lekko. Westchnął, wstał i usiadł na jej łóżku. Wziął ją za rękę.
-Lenka ja … muszę ci coś powiedzieć- spuścił wzrok.
-Co się stało?
-Po tym jak zabrali cię na badania znów zadzwonił twój telefon.
-Kto dzwonił?
Gdy spojrzała w jego smutne oczy nie musiał już nic mówić. Bartek. Znów on. Czemu nie mógł zrozumieć, że nie był już częścią jej życia?
-Powiedział, że … -przerwała mu.
-Nie chce wiedzieć- pokręciła głową.
-Lenka …
-Nie. On już dla mnie nie istnieje. Chce zapomnieć, że kiedykolwiek go poznałam. Proszę, pomóż mi w tym.
-Pomogę, ale musisz coś wiedzieć.
-No dobrze- westchnęła- Co?
-Powiedziałem mu o twoim ataku.
-Co zrobiłeś?!- usiadła- Dlaczego?
-Musiałem. Lenka to wszystko jego wina. Nie mogłem się powstrzymać. Jak usłyszałem jego głos musiałem wyrzucić mu wszystko co mi leży na sercu. Miałem nadzieję, że jak to zrobię to w końcu da ci spokój.
Westchnęła i przytuliła chłopaka. Miała nadzieję, że mu się udało, że Bartek w końcu da jej święty spokój.
Przez następne dni źle się czuła. Gdy tylko wstawała z łóżka było jej niedobrze i słabo. Lekarze martwili się jej stanem zdrowia. Bali się, że serce przestanie pracować i umrze.
Maciek spędzał z nią całe dnie. Po wyjściu ze szpitala przychodził rano i wychodził wieczorem. Cieszyła się, że go ma. Cały czas powtarzał jej, że ją kocha, że pomoże jej we wszystkim, że pomoże jej zapomnieć o Kurku.
Powoli przestawał o nim myśleć, ale nadal go kochała. Nie mogła uwierzyć, że wszystko tak się potoczyło. Pewnie gdyby nie dostała serca jego zmarłej narzeczonej nie spędziłby w jej towarzystwie nawet pięciu minut.
-Lenka co ty robisz?- zaprotestował Maciek gdy chciała wstać.
-Muszę iść do toalety.
-Pomogę ci.
Powoli wstała, a chłopak pomagał jej iść. Gdy opuściła toaletę zanim zdążył do niej podejść zakręciło jej się w głowie i straciła grunt pod nogami. Przed upadkiem ochroniły ją ręce Kalandyka, który szybko się przy niej znalazł.
-Lenka!- był zdenerwowany.
Szybko zajęli się nią lekarze. Zaczęli ją badać, wypytywać jak się czuje. Ciężko jej było odpowiadać. W końcu przyszedł do niej doktor.
-Co mi jest?- spytała.
-Pani Leno- westchnął i pokręcił głową- Nie jest dobrze.
-Mogę umrzeć?- głos jej zadrżał.
-Nie będę pani okłamywał. Niestety jest duże prawdopodobieństwo, że tak.

On:

Całymi dniami myślał tylko o Lenie. Zastanawiał się jak się czuje, czy kiedykolwiek będzie w stanie mu wybaczyć, czy będą mogli być razem.
Kolejny raz wybrał jej numer po czym nacisnął czerwoną słuchawkę. Bał się jej reakcji. Cały czas przekonywał sam siebie, że musi dać jej więcej czasu, ale po jakimś czasie przestał w to wierzyć. Musiał działać zanim wróci do Maćka.
Nie obchodziło go już co powie trener. Lena była dla niego ważniejsza niż kariera. Chciał być przy niej, porozmawiać z nią. Spakował szybko najpotrzebniejsze rzeczy i sprawdził najbliższy samolot do Polski. Był następnego dnia w południe. Zadzwonił do Ivana.
-Co tam Kurek?- spytał atakujący.
-Ivan jakby trener pytał jestem chory- powiedział szybko.
-Co?- zdziwił się- Co ty kombinujesz?
-Lecę do Polski. Nie wytrzymam dłużej bez Leny.
-Oj Bartek, Bartek. Zrobię co w mojej mocy, ale wydaje mi się, że nie dam rady długo okłamywać trenera. Sam się domyśli.
-Wiem. Wrócę jak najszybciej.
-No dobra. Powodzenia- powiedział i rozłączył się.
-Będzie mi potrzebne- szepnął już sam do siebie.
Następnego dnia dostał wiadomość od atakującego, że trener się niczego na razie nie domyśla i ma trzy dni, żeby wrócić bez podejrzeń. Ucieszył się, ale uważał, że trzy dni to mało czasu, żeby przekonać Lenę do siebie.
W Polsce od razu pojechał do szpitala. Przed budynkiem zobaczył zapłakanego Maćka. Serce mu stanęło. Nie, ona nie mogła umrzeć. Podbiegł do chłopaka, a ten podniósł na niego wzrok. Widać był, że się zdenerwował.
-Jeszcze ci mało?!- krzyknął.
-Błagam nie mówi mi, że ona … -głos mu się zawiesił.
-Nie … -urwał i spojrzał na niego gniewnie- … masz po co tu przyjeżdżać- skończył zdanie z wahaniem.
-Muszę się zobaczyć z Leną- nalegał.
-Ona nie żyje! Umarła przez ciebie!- krzyknął.
-To niemożliwe- zachwiał się.
-Zniszczyłeś ją. Kochała cię, a ty ją tam potraktowałeś. Nawet nie wiesz jak cierpiała. To ją zabiło. Ty ją zabiłeś- przerwał na chwilę- Nie waż się tu pojawiać rozumiesz? Wracaj do swojego życia i zapomnij, że Lena kiedykolwiek w nim była.
-Nie umiem- łamał mu się głos, zorientował się, że płacze.
-To się naucz!- krzyknął i wrócił do szpitala.
Nie docierało do niego to co usłyszał. Jak mógł tak ją zawieźć! Maciek miał rację to przez niego Lena umarła.

Maciek:

Wrócił do szpitala i wszedł do sali dziewczyny. Musiał okłamać Kurka. Uznał, że jeśli będzie myślał, że Lena nie żyje w końcu zniknie z jej życia. I tak nie było pewności czy ona przeżyje. Po tym co mu powiedziała załamał się.
-Lenka- szepnął- Musisz żyć. Musisz usunąć … -przerwała mu.
-Nie zabiję własnego dziecka- położyła sobie rękę na brzuchu.
-Słyszałaś co powiedział lekarz. Nie donosisz ciąży. Serce tego nie wytrzyma.
-Uda mi się- szepnęła niepewnie.
-Lena umrzesz- mówił z desperacją w głosie- Nawet jeśli donosisz dziecko umrzesz przy porodzie.
-Wiem- po jej policzku popłynęły łzy- Proszę zajmij się nim jak mnie już nie będzie.


No wróciłam kochani z nowym rozdziałem i mam nadzieję, że wam się podoba. Na blog o Igle postaram się jutro dodać rozdział.
Pod ostatnim postem były tylko 3 komentarze :(  Mam nadzieję, ze się trochę poprawicie.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział XX

Ona:

Siedziała u Maćka w szpitalu. Chłopak próbował ją pocieszać, ale dużo to nie dawało. Nadal nie mogła przestać płakać. W pewnym momencie zadzwonił jej telefon. Westchnęła i odebrała choć nie znała numeru.
-Halo?- nikt nie odpowiadał- Halo? Proszę się odezwać, bo się rozłączę.
-Lenka proszę nie rozłączaj się- to był Kurek.
-Czego ty nie zrozumiałeś? Nie chcę cię znać, daj mi spokój.
-Nie dam ci spokoju, bo cię kocham!
-Nie wierzę ci, cały czas kłamiesz!- krzyknęła i rozłączyła się.
To wszystko było dla niej bardzo trudne. Zaczęła się źle czuć, z trudem łapała oddech. Wstała i zaczęła kaszleć.
-Lenka co się dzieje?- zaniepokoił się Maciek.
Chciała odpowiedzieć, ale nie była w stanie. Złapała się za serce i się zachwiała. Poczuła ręce Kalandyka na biodrach. Zarzucił sobie jej ręce na szyję i pomógł usiąść. Po chwili zaczęli się nią zajmować lekarze.
Leżała razem z Maćkiem w jednej sali. Mogła już normalnie oddychać, ale nadal źle się czuła. Gdy lekarze wzięli ją na badania zaczęła się zastanawiać ile straciła przez związek z Kurkiem. Straciła szansę na szczęście z Maćkiem, spokój, a teraz może i zdrowie. Za dużo ją kosztowała ta miłość.
Postanowiła, że zrobi wszystko by o nim zapomnieć. Nie będzie z nim rozmawiać ani przez chwilę. Jeśli tylko usłyszy jego głos po drugiej stronie słuchawki od razu się rozłączy, jak go kiedyś zobaczy nie pozwoli mu się do siebie zbliżyć. Powoli wyrzuci go ze swoich myśl i ze swojego serca.
-Lena- po badaniach Maciek ją przytulił- Już dobrze?
-Tak.
-Bałem się, że cię stracę- szepnął.
-Maciek- spojrzała mu w oczy- Czy ty nadal coś do mnie czujesz.
-Lenka … tak. Dalej cię kocham i nie potrafię przestać. Jesteś dla mnie zbyt ważna.
Nie wiedziała co ma myśleć. Może przynajmniej tego jednego nie straciła? Nadal ma szansę na szczęście z Maćkiem, ale nie mogła z nim być dalej myśląc o Kurku. Uznała, że Kalandyk od zawsze był dla niej idealnym kandydatem, ale przez pojawienie się Bartka nie dostrzegła tego. Teraz zamierzała naprawić swój błąd.
-Maciek ja … -przerwał jej.
-Wiem, że potrzebujesz czasu, ale jak już ci kiedyś powiedziałem zawsze będę na ciebie czekał. Tylko nie mów od razu nie.
Uśmiechnęła się i przytuliła go. Rozumiał ją bez słów. Wiedział, że musi sobie najpierw wszystko poukładać. Tak bardzo się cieszyła, że go ma. Dzięki niemu jakoś to wszystko przetrwa, a potem ułoży sobie życie na nowo, bez Bartka.
Tyle, że nadal kochała Kurka. Na myśl o nim poczuła również gniew. Nienawidziła go za to co jej zrobił, za to jak ją okłamywał. Jak to możliwe by kogoś jednocześnie kochać i nienawidzić? Teraz było to dla niej mniej istotne. Musiała wyrzucić przyjmującego z serca tak, żeby cała miłość do niego znikła.
-Jutro będę mógł opuścić szpital- głos Maćka wyrwał ją z zamyślenia- Będę codziennie przychodził.
-Co? To ile ja muszę tu zostać?- zdziwiła się.
-Lekarze chcą mieć cię przez jakiś czas pod obserwacją. Ze względu na przeszczep serca ten dzisiejszy atak był bardzo niebezpieczny, chcą mieć pewność, że się nie powtórzy. Krew mnie zalewa jak myślę, że to wszystko przez niego. Wiedział, że nie możesz się denerwować, a i tak sprawił, że cały czas to robisz.
Mówiąc to chłopak gładził ją po ramieniu. Czuła, że mu na niej zależy. Od nowa nauczy się go kochać. To najlepsze wyjście.

On:

Gdy Lena rozłączyła oddał telefon Ivanowi i opróżnił połowę piwa. Jej słowa huczały mu w głowie. Nie chciała go znać, nie wierzyła, że ją kocha. Bardzo go to bolało, ale wiedział, że sam na to zapracował nie mówiąc jej prawdy.
-Co powiedziała?- spytał atakujący.
-Nie ważne- warknął.
-Kurek do cholery jasnej! Chcę ci pomóc, a ty nawet nie umiesz tego docenić!
-Przepraszam- westchnął, bo wiedział, że Ivan ma rację- Nie chce mnie znać, powiedziała mi to.
-Tak zareagowała na to, że ją kochasz?- dopytywał.
-Nie- pokręcił głową- Powiedziała to na początku rozmowy.
-A co powiedziała jak wyznałeś jej miłość?
-Powiedziała, że … -to bolało go najbardziej- Że mi nie wierzy.
-No tak- kiwnął głową.
-Co to miało znaczyć?!- wkurzył się.
-A co ty byś pomyślał na jej miejscu? Od obcej kobiety dowiedziała się, że jesteś z nią tylko dla serca, które jej przeszczepiono. Skoro nie wyznałeś jej tego sam uznała, że to musi być prawda, a skoro jesteś z nią tylko dla serca to jej nie kochasz. Boże chłopie, ale się wpakowałeś- atakujący pokręcił głową.
Miał rację. Stracił zaufanie Leny i musiał je odzyskać tylko nie wiedział jak ma to zrobić będąc we Włoszech. Wziął komórkę Ivana i kolejny raz wybrał numer do dziewczyny.
-Halo?- odebrał zdenerwowany chłopak.
-Mogę rozmawiać z Leną?- spytał.
-Kurek!- wydarł się rozmówca- Zostaw ją w końcu w spokoju!- rozpoznał Maćka.
-Kocham ją i nie … -przerwał mu.
-Co ty nazywasz miłością?! Kłamstwa?! Ona zasługuje na kogoś lepszego!
-Tym kimś pewnie jesteś ty?- zadrwił.
-Na pewno nie ty! To wszystko co się teraz dzieje, dzieje się przez ciebie!- na końcu łamał mu się głos jakby … płakał?
-Co się dzieje?- zaniepokoił się.
-Lena jest na badaniach. Bardzo źle się poczuła po twoim telefonie, nie mogła oddychać. To wszystko twoja wina! Jeśli jej się coś stanie nigdy ci tego nie daruję! Najlepsze co możesz dla niej zrobić to dać jej w końcu święty spokój!- rozłączył się.
Nie mógł wydusić ani słowa. Maciek miał rację. To wszystko była jego wina. To jego wina, że stan Leny się pogorszył. On sam sobie nie daruje jeśli przez niego coś jej się stanie. Boże ile by dał, żeby móc być teraz przy niej, przytulić ją, pocałować, wyjaśnić wszystko.
Jeszcze jakiś czas nie będzie mógł do niej pojechać, ale może to dobrze. Może ona potrzebuje czasu, żeby to wszystko przemyśleć na spokojnie, może jak trochę ochłonie wysłucha go i mu uwierzy.
Jednak jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Maciek. Kochał Lenę i miał teraz wolną rękę. Ona potrzebowała pocieszenia i pojechał od razu do niego. Mógł ją przekonać, żeby do niego wróciła. Miał nadzieję, że dziewczyna tego nie zrobi, ale wiedział, że nie ma na to wpływu.
-Co się dzieje?- spytał Ivan.
-Lena źle się poczuła. W jej przypadku jest to bardzo niebezpieczne.
-Poczuła się źle po twoim telefonie?
-Tak. To wszystko moja wina. Gdybym nie pojawił się w jej życiu do niczego by nie doszło- pojął w końcu- Może powinienem dać jej spokój?
-O czym ty gadasz?

Udało mi się i jeszcze przed wyjazdem oddaję wam rozdział :) Pisałam go o 1 w nocy :D
Mam nadzieję, że się podoba.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział XIX

Ona:

Nie mogła uwierzyć, że była taka głupia. To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Nie powinna była tak szybko ulegać Bartkowi, ale się w nim zakochała. Myślała, że to ten jedyny. Zupełnie nie podejrzewała prawdziwego powodu dla którego z nią był.
Położyła sobie rękę na sercu. To o nie mu chodziło, o serce swojej zmarłej narzeczonej. To dla niego robił wszystko, żeby z nim była. Bez wahania okłamywał ją, że ją kocha, przekonywał by przeniosła się do Włoch, odciągał od Maćka.
Maciek. Musiała z nim poważnie porozmawiać. Nie miała zamiaru ukrywać przed nim niczego. Miała zamiar opowiedzieć mu wszystko co się działo po jej wyjściu ze szpitala i mieć nadzieję, że jej wybaczy. Zawsze był jej przyjacielem, wspierał w trudnych chwilach. Modliła się, żeby i tym razem tak było, bo sama sobie nie poradzi.
Cały czas płakała i nie umiała przestać. Otarła łzy, ale w ich miejsce od razu pojawiły się nowe. Zastanawiała się jak długo będzie cierpiała po rozstaniu z Bartkiem. Czy uda jej się o nim zapomnieć? W końcu po co cierpieć przez kogoś, kto cały czas ją okłamywał w żywe oczy. Prawda była jednak taka, że nadal go kochała.
Gdy samolot wylądował zadzwoniła po taksówkę i pojechała do swojego mieszkania. Poprosiła taksówkarza, żeby na nią zaczekał. Zostawiła tylko walizkę i kazała się zawieźć do szpitala. Na miejscu poszła do pokoju przyjaciela.
-Maciek?- weszła niepewnie.
-Lenka. Co ty tu robisz? Myślałem, że dłużej zostaniesz z Bartkiem we Włoszech.
-Skąd ty …?
-Wszystko pamiętam. Wróciła mi pamięć. Wiem już, że nie jesteśmy narzeczeństwem, że w ogóle nie jesteśmy razem, bo jesteś z Kurkiem.
-Nie- zaprzeczyła szybko, a po jej policzkach poleciały łzy- Nie jestem.
-Lenka co on ci zrobił?- Maciek usiadł na łóżku i pociągnął ją na nie.
-Oszukał mnie. Jemu wcale na mnie nie zależało. To wszystko było jedno wielkie kłamstwo- mówiła przez łzy.
-Opowiedz mi wszystko- poprosił.
Spojrzała na niego niepewnie, ale wszystko powiedziała tak jak ją prosił. Musiała się komuś wygadać, potrzebowała czyjegoś wsparcia, a to Maciek zawsze był przy niej w najtrudniejszych momentach.
-A to gnój. Jakbym go spotkał to nie ręczyłbym za siebie. Dobrze, że od niego uciekłaś. Wszystko się ułoży- pogładził ją po ramieniu i pocałował w czoło.
-Nie- pokręciła głową- On zniszczył mi życie. Gdyby się nie pojawił wszystko inaczej by się potoczyło. Nienawidzę go.
-Lena znam cię. To nie prawda, kochasz go.
-Maciek … -szepnęła.
Spojrzała na niego i wybuchnęła płaczem. Miał rację, ale wyleczy się z tej miłości. Nie można kochać kogoś kto tak zadrwił z jej uczucia. Znienawidzi go. Już postanowił. Nigdy więcej nie chce go widzieć.
-Kiedyś przestanę, potrzebuję tylko trochę czasu.
-Wiem- pogłaskał ją po policzku i pocałował w czoło- Pomogę ci.
-Dziękuję- szepnęła.
-Nie masz mi za co dziękować. Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie.
Wtuliła się w niego i przymknęła powieki. Był dla niej taki dobry, chociaż go zostawiła dla Kurka. Gdyby nie pojawił się w jej życiu nadal byłaby z Maćkiem, planowała z nim przyszłość. Wiedziała, że przyjaciel naprawdę ją kocha i zrobiłby dla niej wszystko. Zasługiwał na szczęście i prawdziwą miłość.

On:

Wrócił z lotniska do mieszkania i położył się na kanapie. Patrzył tępo w sufit i nie wierzył, że tak wszystko spieprzył. Gdyby się odważył i sam wyznał Lenie prawdę możliwe, że by mu uwierzyła i dalej była przy nim, a tak wróciła do Polski, do Rzeszowa, do Maćka. Podniósł się szybko.
Ostatnia myśli huczała mu w głowie. Czy wróci do Maćka? Rozbił ich związek, ale teraz gdy chłopak nic nie pamięta i myśli, że są narzeczeństwem może do niego wrócić. Nie mógł na to pozwolić. Musi ją odzyskać. Wiedział jednak, że będzie to trudne. Trener nie da mu teraz urlopu. Z przylotem do Polski musi poczekać do końca sezonu, a do tego czasu zostały aż dwa miesiące. Jak tyle wytrzyma bez Leny?
Następnego dnia pojechał na trening w złym nastroju. Próbował dodzwonić się do dziewczyny, ale nie odbierała od niego telefonów. W szatni szybko się przebrał i wyszedł na salę. Wyżywał się na piłce, żeby tylko nie myśleć o Lenie, ale mu to nie wychodziło. Co chwilę wracał do niej myślami, do pierwszego spotkania, do pierwszego pocałunku, pierwszego razu. Wtedy stanęła mu przed oczami jej zapłakana twarz, gdy dowiedziała się prawdy. Walnął mocno w piłkę i trafił Ivana.
-Ej!- krzyknął atakujący.
-Sorry- powiedział tylko.
-Co ci bije?
-Nic.
-Kurek- spojrzał na niego podejrzliwie.
-Daj mi spokój- warknął.
-Chodzi o nią. Prawda?
-Może.
-Pogadamy po treningu- powiedział atakujący.
-No dobra.
Westchnął i wrócił do gry. Wolał pobyć sam, ale uznał, że może jak się wygada to mu trochę ulży. Trening minął szybko. Udał się ze wszystkimi do szatni. Ivan co chwilę na niego spoglądał. Pewnie domyślał się o co chodzi.
Wyszli razem z hali i udali się do jego mieszkania. Rzucił klucze na stół i wyciągnął z lodówki dwa piwa. Atakujący rozglądał się po mieszkaniu. Westchnął i podszedł do niego.
-Nie ma jej tu.
-Zostawiła cię- to nie było pytanie.
-Jak widać- powiedział i wrócił do kuchni.
-I dałeś jej tak po prostu odejść?- zdziwił się.
-Jasne, że nie! Uciekła jak byłem na treningu. Gdybym tu był nie pozwoliłbym jej odejść. Zrobiłbym wszystko, żeby została.
Atakujący pokiwał głową i wziął jedno piwo ze stołu. Stuknęli się butelkami. Usiedli w salonie i zaczęli skakać po kanałach. W końcu stanęło na jakimś meczu. Ivan patrzył na niego jak opróżniał piwo za piwem.
-Nie pij tyle- powiedział atakujący.
-Nie możesz mi zabronić. Chce zapomnieć choć na chwilę.
-To ci nie pomoże. Zamiast upijać smutki powinieneś walczyć o Lenę.
-Jak?!- wstał- Trener nie da mi wolnego! Najwcześniej po zakończeniu sezonu mogę do niej pojechać.
-A komórka?
-Nie odbiera ode mnie telefonów.
-To może zadzwonisz z mojego?- zaproponował- Nie zna numeru to może odbierze.
-Nie zły pomysł. Daj komórkę.
-Trzymaj- podał mu, a on wybrał numer.

Jest i kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że wam się podoba.
OGŁOSZENIE: W sobotę lecę do Hiszpanii na wakacje i nie wiem czy uda mi się przed wylotem dodać jakiś rozdział. Postaram się, ale już teraz mam mało czasu, więc chciałam was poinformować o tym, że kolejny post może się ukazać dopiero koło 28 lipca.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział XVIII

Ona:

          Obudził ją odgłos kłótni dobiegający z kuchni. Lekko zaspana wstała i wyszła z sypialni. Koło kuchni zatrzymała się.
-Sam go rujnujesz nie widzisz?!- krzyknęła jakaś kobieta.
-Niby jak?
-Ranisz ją bardzo mocno.
-Nie ranię jej!- zdenerwował się Bartek, a ona zdała sobie sprawę, że jest tematem rozmowy.
-Tak? A jak nazwiesz to, że jesteś z nią tylko ze względu na serce Natalii, które zostało jej przeszczepione?
        W tym momencie poczuła, że do jej oczu napływają łzy, a serce rozdziera się na tysiąc kawałków. Chodziła jej po głowie tylko jedna myśl: dlaczego?
-Co?!- weszła do kuchni.
-Lenka- Bartek przeraził się jej widokiem- Ja ci to wszystko wytłumaczę.
-Co chcesz mi tłumaczyć?! To, że mnie oszukałeś?! Pytałam czy mnie okłamujesz, powiedziałeś, że nie! Czemu mi to zrobiłeś?!
           Widziała, że przyjmujący nie wie co ma odpowiedzieć. Kobieta, która się z nim kłóciła stanęła przed nią. Wyglądała na zadowoloną z obrotu spraw.
-Jestem Alicja, matka zmarłej narzeczonej Bartka. To serce mojej córki zostało ci przeszczepione. To dla niego Bartek z tobą był- mówiła pewnie.
-Lenka nie wierz jej, to nie prawda!- Kurek odepchnął kobietę i złapał ją za ramiona- Kocham cię, musisz mi uwierzyć!
-Nie- odsunęła się od niego, była cała zapłakana- Nie wierzę, że mi to zrobiłeś- powiedziała tylko.
           Pobiegła do sypialni i się tam zamknęła. Kurek pobiegł za nią i zaczął się dobijać do drzwi, ale ona nie miała zamiaru mu otwierać. Oparła się o ścianę i osunęła po niej. Schowała głowę w kolanach.
           Nie wierzyła, że ją to spotkało. Myślała, że Bartek jest tym jedynym, że ją kocha, a to wszystko okazało się kłamstwem. Zależało mu jedynie na sercu, które zostało jej przeszczepione. W jednej chwili podjęła decyzję.
          Wzięła swoją walizkę i zaczęła pakować do niej wszystkie rzeczy. Musiała stąd odejść jak najszybciej, nie mogła zostać dłużej z Kurkiem. Ubrała się, a potem złapała laptopa przyjmującego i sprawdziła najbliższy lot do Polski. Był wieczorem.
                Westchnęła i przysiadła na łóżku. Nie wiedziała co zrobi ze sobą do tego czasu. Schowała walizkę pod łóżkiem i opuściła sypialnię. W mieszkaniu było cicho, widać kobieta opuściła je już. Weszła do salonu, ale to był błąd. Bartek jak ją zobaczył od razu się poderwał i podszedł do niej. Chciał ją przytulić, ale go odepchnęła.
-Kochanie … -zaczął.
-Nie nazywaj mnie tak- warknęła.
-Kocham cię, uwierz mi.
-Nie umiem- znów zaczęła płakać- Skoro mnie kochasz czemu nie powiedziałeś mi prawdy? Czemu to ukryłeś?- nie rozumiała.
-Bałem się, że cię stracę, że jak się dowiesz zostawisz mnie.
-Lepiej było, żebym się tak dowiedziała?!
-Posłuchaj muszę iść teraz na trening, ale jak wrócę obiecuję, że wszystko ci opowiem.
            Gdy nie odpowiedziała chciał ją pocałować, ale się odsunęła. Westchnął tylko, wziął torbę i wyszedł. Odczekała kilka minut, a potem zabrała swoją walizkę z sypialni i opuściła mieszkanie Bartka.
         Na lotnisku kupiła bilet i usiadła na krześle. Zastanawiała się jak jej życie będzie teraz wyglądało. Kurka nie chciała więcej widzieć. Musiała poważnie porozmawiać z Maćkiem. Już postanowiła. Opowie mu wszystko.

On:

         Gdy Lena zamknęła się w sypialni zaczął tracić nadzieję na to, że mu uwierzy. Wściekły wrócił do kuchni, w której dalej przebywała Alicja.
-Jest pani z siebie zadowolona?!
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Ta dziewczyna zasługiwała na to, żeby poznać prawdę.
-Nie pierdol, że chodziło ci o Lenę, bo oboje dobrze wiemy, że chodzi ci o mnie- puściły mu nerwy- Czemu chcesz zniszczyć mi życie?!
-Ty je zmarnowałeś mojej córce.
           Wtedy zrozumiał. Chodziło o jej o zemstę. Kiedy dostał propozycję kontraktu w Rosji, a potem we Włoszech Natalia wyjechała z nim porzucając studia. Jej matka nigdy się z tym nie pogodziła.
-Wynoś się stąd i zostaw mnie w spokoju!
          Gdy kobieta opuściła jego mieszkanie usiadł w salonie na kanapie i schował głowę w kolanach. Musiał jakoś przekonać Lenę, że ją kocha. Wiedział, że nie będzie to łatwe, ale nie mógł z niej zrezygnować. Za bardzo mu na niej zależało.
             Gdy pojechał na trening cały czas się zastanawiał jak odzyskać zaufanie Leny. Musiał coś wymyślić, ale na razie nie miał pomysłu. Na hali pobiegł szybko do szatni, bo był spóźniony. Przebrał się i wszedł na salę. Na szczęście trenera jeszcze nie było. Usiadł koło Ivana i napił się wody.
-Cześć- zaczął atakujący.
-Cześć.
-Co ci jest?- zdziwił się.
           Wtedy pojawił się trener co przyjął z wielką ulgą. Niestety nic mu dzisiaj nie szło. Cały czas wracał myślami do sytuacji z jego mieszkania. Ram tak się zamyślił, że oberwał piłką w głowę. Po treningu szybko przebrał się w szatni i opuścił halę.
-Czekaj!- dogonił go Ivan.
-Co chcesz?
-Co się stało?
-Nic- chciał go wyminąć.
-Mnie tak łatwo nie spławisz. Mów.
-No dobra.
           Wiedział, że atakujący nie odpuści, więc usiedli razem na ławce i opowiedział mu wszystko co się dziś zdarzyło.
-Mówiłem ci, żebyś powiedział jej prawdę to musiałeś być mądrzejszy- westchnął.
-Dobra już wszystko wiesz, więc daj mi teraz spokój. Muszę jechać do domu porozmawiać z Leną.
             Pożegnali się, a on wsiadł do auta i pojechał w stronę mieszkania. Po drodze kupił bukiet kwiatów i pierścionek zaręczynowy. Miał nadzieję, że jak się oświadczy dziewczynie to uwierzy mu, że ją kocha.
-Lena?- zawołał jak przekroczył próg- Gdzie jesteś?- odpowiedziała mu cisza.
             Obszedł całe mieszkanie, ale jej nie było. Gdy chciał się przebrać dokonał odkrycia, które zbiło go z nóg. Nie było jej rzeczy. Zobaczył swojego laptopa na łóżku i od razu za niego złapał. Sprawdził historię.
-Cholera!- krzyknął gdy zobaczył godzinę samolotu do Polski.
           Wybiegł z mieszkania jakby się paliło i łamiąc wszystkie przepisy pojechał na lotnisko. Wbiegł do budynku i podszedł do kobiety.
-Przepraszam, który samolot leci do Polski?- spytał, a ona coś sprawdzała.
-Tamten- wskazała za okno.
          Spojrzał na samolot, który wzbijał się w powietrze. Oparł czoło o szybę, a po jego policzkach poleciały łzy. Uciekła od niego. Stracił ją.

Kolejny rozdział dla was, mam nadzieję, że wam się spodoba.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział XVII

Ona:

          Stała na pustej plaży. Skały dookoła układały się w półkole, a w tym półkolu było rozsypane płatki czerwonych róż układające się w serce. Na skałach umieszczono mnóstwo świec. W sercu z róż znajdował się koc, a na nim szampan w wiaderku z lodem i truskawki.
          Odwróciła się do Bartka i położyła mu dłoń na policzku. Nie wierzyła, że przygotował to wszystko dla niej. Patrzyła mu w oczy i nie umiała powstrzymać łez. Kurek starł słoną ciecz z jej policzków.
-Czemu płaczesz? Nie podoba ci się?
-Bardzo mi się podoba. Po prostu wzruszyłam się.
-Chodź- uśmiechnął się i wziął ją za rękę.
         Usiedli razem na kocu. Bartek otworzył szampana i nalał do kieliszków. Wzięła od niego swój i stuknęli się nimi.
-Za nas- powiedział zadowolony przyjmujący.
           Upiła łyk szampana. Bartek zaczął karmić ją truskawkami, a ona śmiała się przy tym. W pewnym momencie Kurek położył jej dłoń na policzku i zbliżył się do niej. Cały czas patrzył jej w oczy jakby szukał w nich pozwolenia.
           W końcu pocałował ją i wsunął jej dłoń we włosy. Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła do siebie. Położyli się na kocu nie odrywając się od siebie. Poczuła rękę Bartka na kolanie, która sunęła coraz wyżej.
          Starała się zapamiętać każdą chwilę, każdy dotyk, każdy pocałunek. Wiedziała, że będzie wspominać tą chwilę już zawsze.
         Powoli rozpinała guziki koszuli przyjmującego. W końcu zsunęła mu ją z ramion i położyła dłoń na wyrzeźbionym brzuchu Kurka. Zaczęła błądzić rękami po plecach przyjmującego i przyciągać go bliżej do siebie.
          Bartek zaczął całować ją po szyi, jednocześnie zsuwając ramiączka sukienki z jej ramion. Gdy w końcu wylądowała ona z boku sięgnął do zapięcia stanika i szybko sobie z nim poradził. Całował ją po piersiach, ssał jej sutki, a jej było tak przyjemnie, że wyginała ciało w łuk, żeby jeszcze bardziej przybliżyć się do jego ust.
           Gdy Kurek wrócił do jej ust zaczęła majstrować przy jego spodniach. Szybko pomógł jej i je zdjął nie przestając jej całować.
             Poczuła, że wsuwa dłonie za jej bieliznę. Jednym ruchem pociągnął ją na dół. Przyklęknął obok niej i położył sobie jej stopę na piersi. Pocałunkami wytaczał sobie drogę w górę po jej gołych nogach aż do ud.
            I nagle … jego język. Wielkie nieba, co on wyczyniał z językiem. Sapała. Jęczała. Krzyczała o litość, a on nie przestawał, windował ją coraz wyżej i wyżej. Szybowała pod niebo, latała bez skrzydeł. Krzyknęła, ale zamiast spaść na ziemię wpadła w jego ramiona.
-Bartek- szepnął.
-Kocham cię- powiedział chowając twarz w jej włosach.
-Ja też cię kocham.
           Objęła go nogami w pasie i poczuła jak na nią napiera. Wjechał w nią jednym szybkim ruchem, a ona krzyknęła. Poczuła, że Bartek zamarł.
-Boże, Lena. Ty jesteś …
          Pocałowała go i objęła mocniej udami. Chciał się jej wyrwać, ale po chwili przestał. Poruszał się powoli. Czuła, że robi to ze względu na nią. Po chwili jednak przyśpieszył. Znów jej to robił, znów kazał jej latać, ale teraz było jeszcze lepiej. On szybował razem z nią.
            Wbijał się w nią raz po raz, a kiedy doszła z krzykiem, on też krzyknął i pozwolił sobie na spełnienie.
            Opadł na nią i wziął ją w ramiona.

On:

           Nie mógł uwierzyć, gdy zdał sobie sprawę, że Lena jest dziewicą. Chciał to wszystko przerwać, ale nie pozwoliła mu. Gdy opadł na nią z krzykiem czuł jej przyśpieszony oddech. Szybko położył się obok niej.
-Boże, Lena przepraszam. Powinnaś była mi powiedzieć.
-Po co? Coś by to zmieniło?- zdziwiła się.
-Obchodziłbym się z tobą delikatniej, inaczej bym to zorganizował … -dziewczyna położyła mu palec na ustach.
-Było cudownie. Nigdy się tak nie czułam.
           Trochę mu ulżyło. Przytulił dziewczynę do siebie i pocałował delikatnie. Wtuliła się w niego. Czuł się przy niej cudownie, chciał, żeby ta chwila trwała wiecznie.
          W końcu uznał, że trzeba już wracać do mieszkania. Ubrali się i trzymając się za ręce wrócili na parking. Taksówka już na nich czekała. Po 15 minutach byli w jego mieszkaniu. Zasnęli wtuleni w siebie.
           Następnego dnia obudził go dzwonek do drzwi. Zobaczył, że Lena nadal słodko śpi, więc pocałował ją w czoło i poszedł szybko otworzyć, żeby się nie obudziła, ale takiego gościa się nie spodziewał.
-Co pani tu robi?
-Stoję. Stoję i dzwonię i czekam aż mi otworzysz- odpowiedziała matka Natalii i weszła bez zaproszenia do środka.
           Poszedł za nią do kuchni. Nie rozumiał czego on jeszcze od niego chciała. Nie miała prawa nachodzić go w mieszkaniu. Patrzyła na niego wyczekująco. Nie rozumiał o co jej chodzi. Czego od niego oczekiwała?
-Gdzie ona jest?- spytała w końcu.
-Kto?
-Ta dziewczyna- w końcu zrozumiał.
-Nie ważne- warknął.
-Ważne, chce ją poznać. Mam prawo ją poznać.
-Nie. Nie ma pani prawa wtrącać się w moje życie.
-Ona nie wie prawda?- uśmiechnęła się.
-To nie pani sprawa.
          Ta kobieta działała mu na nerwy. Miał wrażenie, że była zadowolona jak on cierpiał. Chciała zniszczyć wszystko co zbudował z Leną. Nie mógł jej na to pozwolić, nie mógł dopuścić jej do dziewczyny.
-Właśnie, że moja. Jak ty jej tego nie powiesz ja to zrobię- zagroziła.
-Nie ma pani prawa!
-Nie rozumiem czemu tak jej bronisz. Przecież nie zależy ci na niej, nigdy na niej samej nie zależało- zadrwiła.
-To nie prawda. Kocham ją.
-Kłamiesz.
-Nie, mówię prawdę!
-Nie wierzę ci.
-Nie obchodzi mnie co pani myśli. Lena jest dla mnie najważniejsza na świecie i nie pozwolę, żeby zrujnowała pani nasz związek.
-Sam go rujnujesz nie widzisz?!
-Niby jak?
-Ranisz ją bardzo mocno.
-Nie ranię jej!
-Tak? A jak nazwiesz to, że jesteś z nią tylko ze względu na serce Natalii, które zostało jej przeszczepione?
-Co?!- do kuchni weszła Lena, miała łzy w oczach.

No i jest kolejny :) Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Jak widzicie nie robię przerwy. Mam nadzieję, że dalej będziecie tak komentować, bo to bardzo motywuje ;)