poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział XI

Ona:

           Przyglądała się Maćkowi i czekała na jego reakcję. Nagle wstał i pośpiesznie wyszedł z kawiarni. Zapłaciła nie prosząc o resztę i ruszyła za nim.
-Maciek- wołała, ale się nie odwracał- Proszę porozmawiajmy.
-Ale o czym?- odwrócił się gwałtownie, a ona wpadła na niego- Lenka- przytulił ją do siebie- Nie mamy już o czym rozmawiać. Rozumiem, że go kochasz, że chcesz z nim zamieszkać, ale nie umiem sobie wyobrazić tego. Po prostu nie potrafię zaakceptować, że nie będę cię widywał. Nie każ mi się z tego cieszyć.
             Patrzyła mu w oczy, a po jej policzkach poleciały łzy. Raniła go i nie umiała tego znieść. Zawsze gdy go potrzebowała był obok, mogła na niego liczyć w każdej sytuacji. Bała się jak teraz będą wyglądały ich relacje.
             O ile łatwiej by było gdyby nie zakochała się w Kurku, gdyby kochała nadal Maćka, spokojnie żyła z nim w Polsce. Ale serce nie sługa niestety. Nie mogła narzucać mu kogo chce kochać.
           Ciągle tkwiła w ramionach Maćka i nie chciała, żeby jej puszczał. Czuła się przy nim bezpiecznie, spokojnie. Chłopak wziął głęboki oddech, pocałował ją delikatnie w czoło i odsunął od siebie.
-Maciek- chciała znów go przytulić, ale jej na to nie pozwolił.
-Lena nie. Nie mogę tak. Im dłużej jesteś obok tym ciężej będzie mi się z tobą rozstać- szedł tyłem, nie widział co się za nim dzieje.
-Nie umiem przestać cię widywać- szepnęła.
-Nie umiem być obok, gdy wiem, że mogę cię już nie zobaczyć.
           Patrzył jej w oczy mokre od łez. Sam też płakał. Czemu to musiało tak boleć ich oboje? Czemu musieli tak cierpieć? Wtedy zauważyła, że chłopak wchodzi na ulicę. Spojrzała w bok, a potem szybko wróciła wzrokiem do Kalandyka.
-Maciek uważaj!- krzyknęła, ale było już za późno.
             Widziała jak samochód uderza w chłopaka i czuła jakby ktoś rozdzierał jej serce. Bezwładne ciało wylądowała na ulicy, a ona szybko znalazła się obok niego. Kątem oka dostrzegła jak kierowca wysiada z auta.
-Niech pan dzwoni po karetkę!- krzyknęła.
              Mężczyzna wykonał jej polecenie, a ona starała się zrobić wszystko, żeby pomóc Maćkowi. Sam ją uczył co robić w takim przypadku.
-Nie możesz mnie zostawić, nie możesz umrzeć- miała łamiący się głos.
              Każda sekunda dłużyła się jak godzina gdy widziała bladą twarz chłopaka, mnóstwo krwi dookoła. Położyła mu rękę na policzku.
-Nie zostawiaj mnie. Kocham cię.
             Naprawdę go kochała. Nie była to miłość taka jak do Bartka, ale też bardzo mocna. Potrzebowała go. Zawsze był przy niej i nie mogła go teraz stracić.
            Po chwili lekarze zaczęli odciągać ją od ciała Maćka. Z boku patrzyła na wszystko co z nim robili i modliła się, żeby przeżył. Wzięli chłopaka na nosze i wnieśli do karetki. Chciała jechać z nimi do szpitala.
-Jest pani kimś z rodziny?- spytał lekarz.
-Jestem narzeczoną- powiedziała, bo wiedziała, że inaczej jej nie wezmą i nie będą mogli udzielić żadnej informacji na temat jego zdrowia.
-W takim razie może pani jechać.
-Dziękuję.
          W szpitalu od razu wzięli Maćka na salę operacyjną. Wyciągnęła komórkę i powiadomiła o wszystkim jego rodziców. Obiecali przyjechać jak najszybciej, ale nie wiedzieli kiedy to będzie, bo mogli nie dostać wolnego w pracy.
                Wtedy zadzwoniła jej komórka. Był to Kurek. Chwilę się zastanawiała czy odebrać, ale w końcu to zrobiła.
-Halo?
-Lenka? Co się dzieje? Ty płaczesz?
-Bartek … - głos jej się łamał.
-Co się stało?- zaniepokoił się.
-Kochanie co się dzieje? Co ci lekarz powiedział?
-Lekarz?- przez chwilę nic nie mówiła, bo nie rozumiała o co chodzi przyjmującemu- Wszystko ze mną dobrze. Wyniki w normie. Mam się stawić za miesiąc na kolejnej wizycie.
-W takim razie co się stało?
-Maciek … on … -kolejny raz wybuchnęła płaczem- On miał wypadek. Jestem w szpitalu. Boję się, że umrze z mojej winy.

On:

               Po tym co powiedziała mu Lena zaczął się obawiać, że jeszcze chwilę to potrwa zanim się do niego przeprowadzi. Czuł, że teraz najważniejszy jest dla niej Maciek i po części ją rozumiał, ale nie mógł znieść, że nie przyjedzie do niego.
-Czemu z twojej winy?- spytał.
-Bo powiedziałam mu, że się do ciebie przeprowadzam. Wyszedł z kawiarni, a potem wpadł pod samochód. To wszystko moja wina- cały czas płakała.
-Kochanie nie wolno ci tak myśleć.
-Ale Bartek taka jest prawda. Nigdy sobie nie daruję jeśli jemu się coś stanie. Nie poradzę sobie z tym.
               Chciał znaleźć się w Polsce przy Lenie, żeby ją pocieszyć, dodać otuchy, przytulić i pocałować. Gdy będzie znów się obwiniać przemówić do rozumu. Wiedział jednak, że trener nie da mu wolnego.
-Bądź silna- szepnął- Nic mu nie będzie.
-Pani jest narzeczoną pana Kalandyka?- usłyszał w tle jakąś kobietę.
-Tak- odpowiedziała dziewczyna, a on nie wiedział o co chodzi- Muszę kończyć. Zadzwonię później. Pa.
               Rozłączyła się zanim zdążył coś powiedzieć. Po głowie chodziła mu tylko jedna myśl. Potwierdziła, że jest narzeczoną Maćka. O co w tym wszystkim chodziło? Przecież mówiła, że zerwali, że przyjedzie do niego.
             Wybrał numer do trenera i miał nadzieję, że puści go chociaż na kilka dni do Polski. Wystarczyłby mu nawet jeden dzień w kraju by wyjaśnić wszystko co się tam działo. W końcu trener odebrał.
-Co jest Bartek?- spytał po Włosku.
-Muszę prosić o urlop- powiedział niepewnie.
           Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. Czekał aż mężczyzna przetrawi tą wiadomość i mu odpowie.
-A mogę znać powód?
-Muszę lecieć do mojej dziewczyny. Jej przyjaciel miał wypadek i potrzebuje mnie. Na dodatek miała przeszczep serca niedawno, więc jest słaba.
-Oj Kurek, Kurek i co ja mam z tobą zrobić- westchnął- Jedź, ale masz tylko trzy dni. Więcej nie mogę ci dać.
-To i tak dużo. Dziękuję.
            Rozłączył się i od razu zaczął pakować. Sprawdził jeszcze samolot do Polski. Najbliższy do Jasionki był o północy. Miał więc sporo czasu.
           Gotową walizkę postawił w korytarzu. Sprawdził czy wszystko ma i pojechał na lotnisko. Kupił bilet, który wcześniej zarezerwował. Teraz pozostało mu tylko czekać.


No i Maciek miał wypadek. Jak sądzicie co z nim będzie?
Komentujcie to bardzo motywuje :)

środa, 19 marca 2014

Rozdział X

Ona:

           Wstała wcześnie, ubrała się i zjadła śniadanie. Niestety musiała iść do lekarza na badania. Miała nadzieję, że wszystko jest w porządku i będzie mogła wrócić w końcu do Włoch, do Bartka. Tęskniła za nim.
              Gdy siedziała w poczekalni i czekała aż będzie mogła wejść do gabinetu lekarza zobaczyła znajomą postać zmierzającą w jej kierunku. Wstała, uśmiechnęła się i wtuliła w silne ramiona Maćka. Przytulał ją mocno do siebie. Po chwili odsunęła się od niego i pociągnęła, żeby usiedli na krzesełkach.
-Co ty tu robisz?- spytała.
-Uznałem, że przyda ci się teraz przyjaciel. Będę z tobą chodził na wszystkie badania i pomagał we wszystkim, żebyś przestrzegała zaleceń lekarza- powiedział pewnie.
-Maciek ja muszę ci coś powiedzieć- westchnęła.
-Pani Wójcik- w tym momencie została wezwana do gabinetu.
-Potem mi powiesz. Teraz idź i wróć z informacją, że wszystko w porządku z twoim sercem- uśmiechnął się nieśmiało.
          Kiwnęła lekko głową i weszła do środka. Lekarz, który prowadził ją od samego początku jej choroby siedział przy biurku. Usiadła naprzeciwko niego. W końcu spojrzał na nią i uśmiechnął się przyjaźnie. Odwzajemniła uśmiech.
-Pani Leno- zaczął- Widzę, że jest pani w dobrej formie, ale musimy się upewnić, że wszystko w porządku.
            Zaczął ją badać. Siedziała i wykonywała wszystkie polecenia doktora. Chwilę to trwało, ale w końcu dał jej spokój i zaczął uzupełniać jej kartę. Rozglądała się po gabinecie oczekując aż lekarz wszystko jej powie.
-Cóż widać, że bardzo pani o siebie dba. Wszystkie wyniki są w normie. Na następną wizytę zapraszam za miesiąc.
-Oczywiście. Do widzenia- pożegnała się i wyszła.
                Na korytarzu oczywiście czekał na nią Maciek. Pierwsze co zrobiła to wtuliła się w niego. Objął ją ramionami.
-I jak?- spytał.
-Wszystko w porządku. Mam się stawić na kolejną wizytę za miesiąc.
-To dobrze- uśmiechnął się.
-Dziękuję, że tu przeszedłeś i czekałeś.
-Dla ciebie zrobiłbym wszystko.
                Poczuła się lekko zakłopotana. Spuściła wzrok i zapatrzyła się w czubki swoich butów. Kalandyk ciężko westchnął.
-Chciałaś mi coś powiedzieć. Chodźmy do jakiejś kawiarni, tam porozmawiamy- zaproponował.
-Zgoda.
               Wzięła go pod ramię i pozwoliła się zaprowadzić do przytulnej kawiarenki. Uśmiechnęła się lekko. Odkąd się poznali często chodzili tu, żeby porozmawiać w spokoju. Maciek odsunął jej krzesłu. Zajęła miejsce, a on usiadł naprzeciwko.
           Kelnerka przyniosła im karty. Jak zawsze wzięli to samo: sernik z owocami i cappuccino. Gdy dziewczyna się oddaliła spojrzała na chłopaka.
-To co chciałaś mi powiedzieć?- spytał.
-Maciek chcę, żebyś wiedział, że to naprawdę jest dla mnie trudne, ale po prostu nie mam innego wyjścia.
-Ale o co chodzi?- nie rozumiał.
-Przeprowadzam się do Włoch- szepnęła.
-Do niego- zamknął oczy. Widziała, że jest zły.
-Tak- powiedziała niepewnie.

On:

              Nie wiedział jak ma to wszystko rozegrać. Musiał przedstawić matce Natalii Lenę, ale jako kogo? Przecież nie powie, że to mama jego zmarłej narzeczonej, bo dziewczyna zacznie drążyć temat, a nie mógł jej jeszcze wszystkiego powiedzieć.
              Szybko wziął kluczyki z blatu i zbiegł na parking. Musiał z kimś pogadać, a jedyną osobą, która o wszystkim wiedziała był Ivan. Domyślał się, że znów każe mu powiedzieć Lenie prawdę, ale prócz tego mógł też choćby niechcący poradzić mu co ma zrobić w tej sytuacji. Po chwili był pod mieszkaniem atakującego.
-Bartek?- zdziwił się na jego widok- Wchodź.
-Dzięki.
             Usiedli w salonie. Ivan przyniósł wodę, a potem zajął miejsce obok niego i czekał aż w końcu się odezwie. Wziął głęboki oddech. Nie wiedział od czego ma właściwie zacząć. W końcu zaczął mówić.
-Matka Natalii mnie gnębi. Chce, żebym przedstawił jej Lenę.
-Nie widzę w tym nic dziwnego- wzruszył ramionami.
-Jak to?
-Chce poznać dziewczynę, która ma w sobie cząstkę jej zmarłej córki. Mogłeś się domyślić, że tak będzie jak jej wszystko powiesz.
-Ale co ja mam teraz zrobić?- spytał.
-Jest tylko jedno rozwiązanie.
-Jakie?
-Musisz powiedzieć wszystko Lecie zanim zrobi to matka Natalii- powiedział dokładnie to co przewidywał.
-A jakieś inne?
-Bartek weź się w garść. Wiesz, że nie unikniesz tego, a im wcześniej tym lepiej. Powiedz jej wszystko- nalegał.
-Nie mogę. Ma się do mnie przeprowadzić. Co będzie jeśli mnie zostawi jak się dowie?
-Większe prawdopodobieństwo jest, że cię zostawi jak dowie się od kogoś innego. Pomyśli, że skoro ukrywałeś prawdę to jesteś z nią tylko ze względu na serce. Lepiej zrób to.
           Musiał to przemyśleć na spokojnie. Pożegnał się z kolegą i wrócił do mieszkania. Poszedł pod prysznic, a potem zjadł jakąś kolację.
             Co miał zrobić? Powiedzieć Lenie prawdę czy nadal to ukrywać? Nie miał pewności, że go nie zostawi jak się dowie. Czemu był takim kretynem i powiedział matce Natalii kim jest dziewczyna.
                 Złapał za telefon i szybko znalazł w kontaktach odpowiedni numer. Nacisnął zieloną słuchawkę.
-Halo?- dziewczyna odebrała po dłuższej chwili, miała dziwny głos.
-Lenka? Co się dzieje? Ty płaczesz?
-Bartek … - głos jej się łamał.
-Co się stało?- zaniepokoił się.
              Nie uzyskał odpowiedzi. Słyszał tylko jak ukochana wybuchnęła płaczem. Nie rozumiał co się dzieje. Wtedy przypomniał sobie ważną rzecz. Badania. Była dziś na badaniach. Czy coś z nią nie tak? Mogła umrzeć? Zrobiło mu się zimno. Nie przeżyłby gdyby i ją stracił. Musiał wiedzieć o co chodzi.
-Kochanie co się dzieje? Co ci lekarz powiedział?
-Lekarz?- przez chwilę nic nie mówiła- Wszystko ze mną dobrze. Wyniki w normie. Mam się stawić za miesiąc na kolejnej wizycie.
-W takim razie co się stało?
-Maciek … on … -kolejny raz wybuchnęła płaczem.

Kolejny rozdział z dedykacją dla mojego kochanego kotka :* który ma mnóstwo pomysłów i się nimi ze mną dzieli. Niektóre wykorzystuję w opowiadaniach. Dziękuję kociaku ;*
Komentujcie to bardzo motywuje ;)

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział IX

Ona:

        Rano wstała dość późno. Szybko się ubrała i weszła do kuchni gdzie zastała Maćka robiącego naleśniki.
-O już wstałaś- zauważył ją- Siadaj. Właśnie podaję śniadanie.
-Nie musiałeś.
-Daj spokój. To nic takiego.
          Usiadła przy stole z chłopakiem i w miłej atmosferze zjedli przygotowanie przez niego jedzenie. Czuła, że naprawdę Maciek nadal jest jej przyjacielem, że nie ma jej za złe, że z nim zerwała. Położyła dłoń na jego dłoni.
-Dziękuję, że jesteś nadal moim przyjacielem. Nie zdziwiłabym się gdybyś po tym wszystkim nie chciał mnie widzieć.
-Oj Lenka- wziął swoją dłoń, a ona zmarszczyłam brwi- Nie umiałbym cię znienawidzić, bo za bardzo cię kocham. Jakbyś kiedyś zmieniła zdanie to wiedz, że zawsze będę na ciebie czekał, ale jeśli wiesz, że nie wrócimy do siebie proszę nie rób czegoś takiego.
-Czego?- nie rozumiała.
-Nie kładź swojej dłoni na mojej, nie nie dawaj mi żadnych znaków. To dla mnie bardzo trudne. Muszę się zbierać- westchnął.
      Odprowadziła go do drzwi, a na pożegnanie pocałowała go w policzek. Wróciła do kuchni i zastanawiała się nad jego słowami.
          Miał rację. Nie może być aż tak blisko niego skoro jest z Bartkiem. Musiała się powstrzymać, ale było to trudne. Tak długo byli sobie bliscy, że przyzwyczaiła się, że jest wobec niego czuła, że zawsze może się do niego przytulić, usiąść na kolanach. Teraz wiele się zmieni i nie wiedziała czy od razu da radę się do tego przyzwyczaić. Musiała jednak spróbować, bo nie chciała ranić Maćka.
          Wtedy usłyszała dźwięk telefonu. Spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się. Dzwonił Kurek. Szybko odebrała.
-Cześć Bartuś.
-Cześć Lenka. Co robisz?
-W sumie nic. Maciek właśnie wyszedł.
-W końcu.
-Ej!
-Przepraszam po prostu nie mogłem się doczekać aż wyjdzie od ciebie. Nie chcę, żeby nocował u ciebie jakiś inny facet prócz mnie.
-No dobra- westchnęła- Po co dzwonisz?
-Chcę cię zobaczyć.
-Ja ciebie też.
-To przyjedź do mnie i zostań we Włoszech- zaproponował.
-Bartek- westchnęła. Nie wiedziała jak ma mu wytłumaczyć, że nie może- Znamy się krótko, zresztą mam tu swoje życie. Nie mogę tak nagle rzucić wszystkiego i wyjechać. Zrozum. Bardzo chciałabym być przy tobie, ale po prostu nie mogę.
       Po drugiej stronie na chwilę zapadła cisza. Domyślała się, że przyjmujący stara się znaleźć jakieś argumenty, ale nie sądziła by udało mu się ją przekonać do zmiany zdania. W końcu odezwał się.
-Lena obiecuję ci, że po tym sezonie odejdę z klubu i wrócę do Polski, ale proszę przyjedź do mnie na te kilka miesięcy.
-Przecież masz kontrakt na kolejny sezon- zauważyła.
-Z możliwością rozwiązana go jeśli odejdę za granicę. Proszę cię zgódź się- miał błagalny głos- Kochanie.
        Zagryzła wargę. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Bardzo chciała się zgodzić. Przecież do końca sezonu nie zostało dużo czasu. Chyba mogła wyjechać. Ale co z jej wizytami u lekarza? Musiała chodzić na kontrole.
-Mam wizyty u lekarza.
-Co miesiąc- zauważył- Będziesz na nie wracać do Polski, a potem znów lecieć do Włoch. Za wszystkie przeloty zapłacę.
-No dobrze.
-Cudownie!- ucieszył się.
-Muszę kończyć. Jutro rano mam wizytę u lekarza.
-Kocham cię- powiedział jeszcze.
-Ja ciebie też- rozłączyła się.

On:

       Teraz kiedy wiedział, że Lenka się do niego przeniesie mógł trochę odetchnąć. Już nie mógł się doczekać aż dziewczyna z nim zamieszka. Chciał mieć ją przy sobie cały czas. Zasypiać i budzić się w jej obecności.
           Poszedł w dobrym humorze na treningi. Na hali był na razie tylko Ivan. Usiadł i zaczął się przebierać. Atakujący dość szybko zauważył jego dobry nastrój i usiadł obok. Chwilę przyglądał mu się bez słowa.
-Powiesz w końcu co się stało?- spytał.
-No nie wiem, nie wiem- uśmiechnął się.
-Kurek nie pierdziel tylko gadaj.
-No dobra. Rozmawiałem wczoraj z Leną i przekonałem ją, żeby przeniosła się do mnie, do Włoch. Będę miał ją przy sobie.
-To świetnie. Czyli powiedziałeś jej już wszystko?- dopytywał.
-No właśnie nie- powiedział niepewnie.
-Kurde Bartek. Musisz to zrobić zanim dowie się od kogoś innego. Wtedy może być już za późno, żeby ratować wasz związek.
-Przestań. Kiedyś jej powiem, ale na pewno nie teraz. Zostawi mnie jeśli się dowie, a nie mogę do tego dopuścić.
-Skąd wiesz, że cię zostawi? Jeśli dowie się od ciebie i wytłumaczysz jej wszystko to zrozumie.
-Nie mogę tego zrobić. Zrozum.
           Wyszedł na salę i wziął piłkę. Czy Ivan nie mógł w końcu przestać go do tego nakłaniać? Zrobi to jak będzie pewien, że Lenka zostanie z nim. Teram musiał rywalizować o nią z Maćkiem. Nie mógł popełnić żadnych błędów.
         Trening dość szybko mu minął. Na szczęście dziś większość czasu spędzili na grze. Przebrał się szybko i wyszedł z szatni. Niestety dogonił go atakujący. Nie miał ochoty znów słuchać jego pouczeń.
-Bartek!
-Co?- odwrócił się- Jeśli masz zamiar znów dawać mi dobre rady to daruj sobie.
-Akurat chciałem zaprosić cię do siebie razem z Leną jak tylko przyjedzie.
-A to sorry. Przyjdziemy.
         Pożegnał się z kolegą i wrócił do mieszkania. Pod blokiem stała matka Natalii. Jeszcze ona musiała psuć mu humor. Nie miał pojęcia czego w ogóle do niego przyjeżdża. Przecież nie mają już ze sobą nic wspólnego.
-Chcę ją poznać- powiedziała bez przywitania.
-Kogo?
-Tą dziewczynę, która ma serce Natalii.
-Nie ma mowy- spróbował ją wyminąć.
-Albo ty mi ją przedstawisz, albo sama do niej dotrę- zagroziła.
-Okej- westchnął- Przedstawię ci ją jak tylko przyjedzie, ale nie może wiedzieć kim jesteś. Poznasz ją i odejdziesz.

No i dziesiątka już :) Trochę mi zeszło pisanie tego, bo cały czas mi się coś nie podobało. Nadal nie jestem do końca zadowolona, ale mam nadzieję, że wam się podoba. Komentujcie to bardzo motywuje ;)

sobota, 1 marca 2014

Rozdział VIII

Ona:

            W samolocie cały czas zastanawiała się jak ma zerwać z Maćkiem tak, żeby go nie zranić. Wiedziała jednak, że nie uniknie tego. Starała się wymyślić sposób, by cierpiał najmniej, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
            W końcu była w Jasionce. Nie zapowiedziała chłopakowi, że wraca z Włoch. Nie chciała, żeby po nią przyjechał. Zamówiła taksówkę i po pół godzinie była w mieszkaniu. Rozpakowała się. Usiadła na łóżku i obracała w dłoni komórkę. Wzięła głęboki oddech i wybrała odpowiedni numer. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Lenka- usłyszała szczęśliwy głos Maćka.
-Cześć. Możemy się spotkać?- spytała.
-Wróciłaś do Polski?- zdziwił się- Zaraz u ciebie będę.
          Nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo się rozłączył. Nie chciała, żeby ta rozmowa odbyła się u niej. Wolała się spotkać z Maćkiem gdzieś na mieście. Ogarnęła szybko mieszkanie i po chwili usłyszała dzwonek.
-Cześć- chłopak chciał ją pocałować, ale się odsunęła- Co się stało?- zdziwił się.
-Wejdź.
          Rozebrał się i poszedł do salonu. Wzięła głęboki oddech i udała się za nim. Usiadła obok niego na kanapie.
-Maciek muszę ci coś powiedzieć- miała niepewny głos.
-Nie musisz.
-Muszę.
-Nie. Chyba wiem do czego zmierzasz.
           Spojrzała na niego zdziwiona. Nie mógł wiedzieć. Skąd? Patrzyła mu w oczy i nie wiedziała co ma teraz powiedzieć.
-Lenka- westchnął- Domyślałem się, że to się tak skończy.
-Co?
-Że nie będziesz chciała być ze mną. Byłaś u niego prawda? Byłaś u Kurka- widząc jej zdziwioną minę kontynuował- Domyśliłem się tego. W końcu dzwonił do ciebie, a potem nagle postanowiłaś wyjechać do Włoch. Interesuję się trochę siatkówką i wiem, że gra tam. Lena nie będę robił scen. Wiem, że nie wolno cię denerwować. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że nadal jestem twoim przyjacielem, możesz do mnie przyjść zawsze gdy będziesz czegoś potrzebowała. Pamiętaj, że nadal cię kocham- przytulił mnie.
          Wtuliła się w niego i zaczęła płakać. Cieszyła się, że nie musiała tego mówić, że sam domyślił się wszystkiego. Najważniejsze dla niej było to, że nadal był jej przyjacielem. Tego bała się najbardziej. Że ją znienawidzi.
-Nie rozumiem- odsunęła się od niego- Jak możesz o tym tak spokojnie mówić? Jakim cudem zachowujesz taki spokój?
-Kocham cię najbardziej na świecie i chcę twojego szczęścia. Jeśli znajdziesz je przy kimś innym to trudno.
            Siedział u niej do nocy. Oglądali filmy, starali się znów zachowywać jak przyjaciele. Leżała Maćkowi na kolanach, a on bawił się jej włosami. W końcu film się skończył. Chłopak zaczął zbierać się do domu.
-Daj spokój. Zostań na noc- zaproponowała.
-Nie musisz.
-Ale chcę. Chodź- pociągnęła go do pokoju gościnnego- Tu masz pościel, a zresztą sam wiesz gdzie co jest. Poradzisz sobie.
-Jasne- uśmiechnął się.
            Nie sądziła, że to będzie tak wyglądało, że po zerwaniu nadal można się ze sobą przyjaźnić. Usiadła w pokoju na łóżku i wybrała numer do Bartka.

On:

            Matka Natalii patrzyła na niego tak jakby miała zabić go wzrokiem. Czego ona chciała? Przecież miał prawo ułożyć sobie życie.
-Kochałem ją i wie to pani- uniosłem się.
-Jasne, a ta dziewczyna? Przecież Natalia niedawno umarła. Zdradzałeś ją?- nie owijała w bawełnę, mówiła to co myślała.
-Nigdy!
-To kim jest ta dziewczyna?!
-To ona dostała serce Natalii!- nie wytrzymałem. Dopiero po chwili zorientowałem się, że nie powinienem tego mówić- Muszę iść- chciałem ją wyminąć, ale mnie zatrzymała.
-Chcę ją poznać- szepnęła.
-Nie- powiedział chyba za szybko- Ona o tym nie wie i nie chcę, żeby kiedykolwiek się dowiedział. A teraz naprawdę muszę już iść.
                 Wsiadł do auta i jechał w kierunku mieszkania. Nie rozumiał czemu jej to powiedział. Nie musiała wiedzieć. Po 15 minutach był na miejscu.
            Wrzucił rzeczy do prania i poszedł pod prysznic. Po kąpieli owinął się ręcznikiem i poszedł sprawdzić telefon. Wiedział, że Lena jeszcze nie jest w Polsce, ale musiał sprawdzić czy nie dzwoniła czasem.
                Ubrał się i zaczął przygotowywać obiad. Nie był za dobrym kucharzem, więc zrobił makaron z serem. Zjadł i znów poszedł sprawdzić komórkę.
                Cały wieczór siedział z telefonem przed telewizorem, ale dziewczyna nie dzwoniła. Miała to zrobić jak tylko dotrze na miejsce. Może zapomniała? Patrzył na zegarek i czekał. W końcu koło północy zadzwoniła komórka.
-Lenka- powiedział od razu- Miałaś dzwonić jak tylko będziesz w Rzeszowie.
-Wiem, przepraszam. Po prostu zadzwoniłam do Maćka, a potem wyleciało mi to z głowy- tłumaczyła się.
-No dobra. Zerwaliście.
-Tak- miała dziwny głos.
-Co się stało?- zaniepokoił się.
-Maciek … on wszystko ...- westchnęła- Ja nie musiałam nic mówić. Sam się wszystkiego domyślił. Nadal jesteśmy przyjaciółmi.
-To chyba dobrze. Tego chciałaś?- nie był pewien.
-Tak. Cieszę się, że zrozumiał. Oglądnęliśmy razem film, a teraz poszedł się wykąpać.
-Co?!- tym go zaskoczyła- On u ciebie nocuje?
-Tak.
-Lena …
-Bartek przestań. Ufasz mi?
-Tobie tak. Jemu nie.
-Oj daj spokój. Muszę kończyć. Jestem zmęczona. Kocham cię. Pa.
-Ja ciebie też. Pa.
            Rozłączyła się. Odłożył komórkę na stolik i oparł się na kanapie. Wkurzało go to, że jakiś facet nocuje u jego dziewczyny. Mogli się przyjaźnić, ale kurde czemu zostawał u niej na noc? Ona nie była już jego.
              Musiał coś wymyślić, żeby się do niego przeniosła. Chciał mieś ją blisko siebie, a nie on tu, ona tam. Takie związki na odległość często szybko się rozpadały. Tylko jak miał ją namówić na wspólne mieszkanie? W końcu nie znali się za długo.
                Położył się, ale nie mógł zasnąć. Kręcił się z boku na bok i myślał co się dzieje w mieszkaniu Leny. Ufał jej, musiał jej ufać, ale strasznie go to wszystko wkurzało. 

A oto dziewiąteczka. Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie to bardzo motywuje ;)