sobota, 22 lutego 2014

Rozdział VII

Ona:

              Stała przy boisku i rozglądała się po całej hali, bo nie miała co ze sobą zrobić. Nagle poczuła ręce na biodrach. Przymknęła powieki i uśmiechnęła się lekko.
-Wracamy do mieszkania?- spytał siatkarz.
-Jasne.
              Wziął ją za rękę i poszli na parking. Otworzył jej drzwi, a potem zajął miejsce kierowcy. Patrzyła za okno i starała się zapamiętać każdy szczegół. Wiedziała, że długo tu nie zabawi, a bardzo podobały jej się Włochy.
-O czym myślisz?- usłyszała głos Kurka.
-Pięknie tu- szepnęła- Jeszcze nigdy nie byłam we Włoszech i teraz widzę co straciłam. Staram się chwytać chwilę, bo wiem, że niedługo stąd wyjadę.
-Chciałbym, żebyś została ze mną- posmutniał.
-Nie mogę, nie teraz. Muszę wrócić do Polski, żeby porozmawiać z Maćkiem i pójść do lekarza na wizytę kontrolną.
-Chciałbym być wtedy przy tobie.
-Musisz zostać z drużyną.
         Gdy w końcu dotarli do domu pierwsze co zrobiła to poszła do pokoju poszukać komórki. Zapomniała jej wziąć ze sobą na halę. Miałam kilka nieodebranych połączeń od Maćka i wiadomość z prośbą, żeby zadzwoniła. Długo nie mogła zebrać się na odwagę, żeby to zrobić. W końcu nacisnęła zieloną słuchawkę.
-Lenka?- chłopak dość szybko odebrał.
-Cześć Maciuś.
-Wiesz jak się bałem? Czemu nie odbierałaś? Bałem się, że coś ci się stało- wiedziała, że się o nią troszczy.
-Zapomniałam wziąć telefonu.
-No nic. Jak Włochy? Wypoczywasz? Jak się czujesz?- zaczął zasypywać ją pytaniami.
-Tu jest cudownie. Wszędzie są piękne widoki. Tak wypoczywam, a przynajmniej staram się. Czuję się bardzo dobrze.
-Tęsknię za tobą.
-Ja za tobą też.
                Porozmawiali jeszcze chwilę. Gdy odłożyła komórkę nie była pewna czy da radę z nim zerwać jak wróci do Rzeszowa. Był dla niej taki dobry czuły. Nie zasługiwał na to wszystko co miało go spotkać z jej strony.
-Lenka- do pokoju wszedł Bartek- Co się dzieje?
-Rozmawiałam z Maćkiem. Nie chcę go skrzywdzić. Jemu naprawdę na mnie zależy.
-Mi też na tobie zależy- widziała, że nie wie co robić.
-Mi na tobie też. Po prostu wiem, że go zranię kończąc ten związek zanim na dobre się zaczął. Nie chce, żeby cierpiał.
-Lena- przytulił ją- Chciałbym ci tego oszczędzić, ale nie mogę. Chcę być z tobą tak naprawdę, a to niemożliwe póki ty i Maciek jesteście razem.
-Wiem. Też chcę być z tobą.
                  Odsunęła się od niego i złączyła ich wargi w pocałunku. Wsunął jej dłoń we włosy i przyciągnął bliżej do siebie. Nie odrywając od niego ust usiadła mu na kolanach. Gładził ją po plecach, a ona jego po ramionach. W pewnym momencie poczuła jego rękę pod bluzką i odsunęła się od niego. Nie była jeszcze na to gotowa.
-Przepraszam- szepnęła.
-Nie musisz. Rozumiem, że jeszcze nie jesteś gotowa- przytulił ją do piersi.
-Dziękuję ci- wtuliła się w niego.

On:

                  Rozumiał, że Lena nie jest jeszcze gotowa, żeby być z nim w pełni, ale nie mógł już się doczekać aż zostawi Maćka. Chciał by zamieszkała z nim we Włoszech, ale wiedział, że nie będzie łatwo jej do tego przekonać.
               Wieczorem siedzieli razem i oglądali jakąś komedię. Leżała mu na kolanach, a on głaskał ją po włosach. Dość szybko zasnęła. Wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju gościnnego. Chciał położyć się na chwilę obok, ale nawet się nie zorientował jak zasnął.
                   Rano gdy się obudził trzymał Lenę w ramionach. Uśmiechnął się, pocałował ją w czoło i poszedł zrobić śniadanie. W pewnym momencie do kuchni weszła zaspana dziewczyna.
-Jak się spało?- spytał.
-Dobrze, bo z tobą- uśmiechnęła się.
-Ale skąd wiesz?- zdziwił się.
-Obudziłam się w nocy. Dziękuję, że mnie zaniosłeś do pokoju- podeszła i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek- Co na śniadanie?
-Jajecznica.
                Zjedli razem. Cieszył się jej towarzystwem póki mógł. Wiedział, że niedługo Lena wróci do Polski, do Rzeszowa.
                Przez cały czas pobytu dziewczyny we Włoszech nie odstępował jej na krok. Zabierał ją na kolacje, plażę, zwiedzanie.
                 Raz poszli na zakupy. Mierzyła wiele rzeczy i mu się pokazywała. We wszystkim wyglądała pięknie. Chciała większość rzeczy odłożyć, bo nie było jej na nie stać, ale on zabrał ciuchy i poszedł do kasy. Sprzeciwiała się strasznie. Nie chciała, żeby za nią płacić, ale i tak to zrobił. Potem już nie byli na zakupach.
                      Chodziła na wszystkie jego treningi, żeby nie siedzieć w domu. Ivan za każdym razem pytał go czy powiedział już wszystko Lenie. Jednak nie mógł tego zrobić. Bał się, że go zostawi jak się dowie.
                   Niestety nastał dzień powrotu dziewczyny do Polski. Pomógł jej się spakować chociaż nie chciał żeby wyjeżdżała. Zniósł walizkę do samochodu i odwiózł Lenę na lotnisko. Przytulił ją mocno do siebie.
-Zadzwoń jak tylko dotrzesz na miejsce- poprosił.
-Obiecuję.
-I jak zostawisz Maćka.
                  Zmarszczyła brwi. Wiedział, że jest to dla niej trudne i chciał być z nią w tym momencie, ale trener nie zgodził się dać mu kilku dni wolnego.
-Kocham cię- szepnął, a potem pocałował ją.
-Ja ciebie też- uśmiechnęła się.
                     Jeszcze chwilę się żegnali. W końcu zaczęła się odprawa, więc Lena ostatni raz go pocałowała i poszła. Poczekał aż samolot odleci. Westchnął i wrócił do mieszkania. Spakował się na trening, a po chwili był już na hali.
                    Trener dał całej drużynie w kość, bo niedługo mieli grać bardzo ważny mecz. Zmęczony wszedł do szatni i usiadł obok Ivana. Ten spojrzał tylko na niego.
-Już wyjechała- to nie było pytanie.
-Tak.
-Powiedziałeś jej?- spytał.
-Nie.
              Pokręcił tylko głową i zaczął się przebierać. Zrobił to sama. Na parkingu wrzucił torbę do bagażnika i już miał wracać do mieszkania gdy zobaczył kogoś kogo w ostateczności by się tu spodziewał.
-Co pani tu robi?- spytał mamy Natalii.
-To nie jest ważne. Kim jest ta dziewczyna, z którą cię widziałam na lotnisku? Tak szybko pocieszyłeś się po mojej córce? Czy ty ją w ogóle kochałeś?

Jest i ósmy rozdział. Akcja będzie nabierała tempa niedługo. Proszę komentujcie to bardzo motywuje ;)

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział VI

Ona:

         Patrzyła na niego i nie mogła zrozumieć co się dzieje. Chciała zostać z Bartkiem i to bardzo, ale nie mogła. W Rzeszowie był Maciek, jej chłopak, który nie miał pojęcia, że pojechała do siatkarza.
           Kurek wziął ją za rękę. Próbowała wyrwać dłoń z jego uścisku, ale jej nie pozwolił. Spojrzała mu w oczy. Widziała, że jest smutny. Zrobiło jej się go żal. Wolną dłoń położyła mu na policzku. Przymknął powieki.
-Muszę jechać- szepnęła.
           Wtedy się ocknął. Gwałtownie otworzył oczy i mocno ją do siebie przytulił. Nie do końca wiedziała jak ma się zachować.
            Z jednej strony chciała zostać z Bartkiem, w jego ramionach. Z drugiej strony był Maciek. Czuła się tak, jakby go zdradzała i było jej z tym bardzo źle. Siatkarz odsunął ją od siebie na niewielką odległość.
-Proszę. Zostań.
-Nie mogę.
-Możesz i chcesz.
            Dość szybko ją rozgryzł. Była zła na siebie, że ma rację. Wiedziała już, że nie uda jej się utrzymać związku z Maćkiem. Nie umiała się zmusić do miłości, do chłopaka, gdy Kurek był obok. Niespodziewanie w ciągu ostatnich dni zakochała się w Bartku i nie mogła dłużej temu zaprzeczać. Chciała być fair w stosunku do chłopaka.
-Muszę wyjechać- spuściła głowę.
-Lenka proszę- miał płaczliwy głos.
-Nie umiem tak. Nie rozumiem co się dzieje. Jeszcze przed przeszczepem dałabym wszystko, żeby Maciek w końcu się odważył i wyznał mi, że mnie kocha, bo ja kochałam go do szaleństwa. Chciałam stworzyć z nim coś cudownego- starała się dobrze dobierać słowa- Nie rozumiem co się dzieje- powtórzyła.
-Co czujesz teraz?- spytał zaniepokojony.
-Powiedz co ty czujesz? Nie mogę ci nic powiedzieć jeśli nie będę wiedziała jak ty to wszystko widzisz.
-Zakochałem się w tobie. Może to dziwne. Prawie cię nie znam, a czuje jakbyśmy rozumieli się bez słów.
-Ja … - zabrakło jej słów- Ja też się w tobie zakochałam.
           Uśmiechnął się i nachylił, żeby ją pocałować. Gdy poczuła jego wargi na swoich odpłynęła. Nie obchodziło jej co się dzieje dookoła, liczył się tylko Bartek. Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła bliżej.
              To był zupełnie inny pocałunek niż ten wczorajszy. Teraz nie zamierzała go odpychać. Chciała by był jak najbliżej. Wyczuł to i posadził ją sobie na kolanach. Błądził rękami po jej plecach. Każde miejsce, w którym jej dotknął paliło żywym ogniem. W pewnym momencie zorientowała się do czego to zmierza.
               Powoli odsunęła się od Kurka. Nie była na to gotowa. Nie chciał zdradzić Maćka choć już i tak czuła się jak zdrajca. Zanim zwiąże się z Bartkiem musi poukładać wszystkie sprawy z chłopakiem.
-Zostaniesz?- upewniał się.
-Tak, ale nie na długo. Chcę wrócić do Rzeszowa, żeby … załatwić wszystkie sprawy.
-Ale potem wrócisz?
-Bartek mogę cię odwiedzać, ale może życie jest w Rzeszowie.
                 Wtulił się w nią i nic więcej nie powiedział.

On:

              Cieszył się, że Lena została z nim. Gdy powiedziała, że się w nim zakochała poczuł przypływ radości. Czuł, że w końcu wszystko się ułoży. W końcu będzie pewny, że serce Natalii należy do niego.
                  Wiedział jednak, że nie chodzi mu już tylko o serce. Zakochał się w Lenie. Nie sądził, że do tego dojdzie, ale zależało mu na niej.
                  Pomógł jej się rozpakować, a potem zaproponował jej, żeby pojechała z nim na trening. Widział, że nie była do tego przekonana, ale w końcu się zgodziła. Gdy dotarli na halę udała się na trybuny, a on do szatni.
-Bartek- Ivan szybko się koło niego znalazł- Co to za dziewczyna, która z tobą przyszła?
-Moja dziewczyna- odpowiedział i uśmiechnął się.
-Wiedziałem, że się zakochałeś.
                Pokręcił tylko głową. Przebrał się i wyszedł na boisko. Podczas ćwiczeń co chwilę zerkał na Lenę. Z zaciekawieniem przyglądała się treningowi. Przyglądała się jemu. Starał się grać jak najlepiej by była z niego dumna.
                  Musiał zostać trochę dłużej razem z Zaycewem, żeby poćwiczyć zagrywkę. Gdy weszli do szatni nikogo już nie było. Czuł na sobie wzrok atakującego. Nie rozumiał o co może mu chodzić. Spojrzał na niego.
-Co?
-Nic. Zastanawiam się tylko gdzie ty znajdujesz takie dziewczyna. Najpierw Natalia, teraz … Jak ona się nazywa?- spytał.
-Lena- na wzmiankę o zmarłej narzeczonej spochmurniał.
-Teraz Lena- Ivan zauważył zmianę w jego zachowaniu- A sorry. Nie zapomniałeś nadal o Natalce prawda? A jak poznałeś Lenę?
-Powiem ci prawdę- westchnął- Gdy Natalia zginęła w wypadku byłem załamany. Pojechałem do Rzeszowa i tam jej matka powiedziała mi, że jej serce dostała walcząca o życie dziewczyna. Uznałem, że muszę ją znaleźć, by mieć przy sobie chociaż cząstkę narzeczonej- starał się wszystko wytłumaczyć.
-Nie wiem czemu, ale nie podoba mi się ta historia- usiadł obok.
-Tą dziewczyną jest Lena- szepnął.
-Co!?- atakujący się poderwał- Bartek powiedz, że to tylko głupi żart.
-Posłuchaj- zaczął, ale Ivan mu przerwał.
-Zranisz ją. Naprawdę mocno ją zranisz jak dowie się, że jesteś z nią tylko ze względu na serce Natalii, a z tego co mówisz dużo przeszła skoro walczyła o życie.
-Nie dowie się o tym.
-Dowie. Takie rzeczy prędzej czy później wychodzą na jaw. Daj jej ułożyć sobie życie. Zasługuje na miłość i szczęście.
              Przez chwilę stał i nie mógł nic powiedzieć. Dopiero teraz docierało do niego jak egoistycznie chciał się zachować. Jednak wszystko się zmieniło. Mógł dać jej miłość i szczęście, bo ją kochał.
-Ivan nie rozumiesz. Wszystko się zmieniło. Nie planowałem tego, ale stało się. Zakochałem się w niej.
             Zaycew patrzył na niego niepewnie. Jakby starał się wyczuć czy kłamie. Chwilę mu się przyglądał, w końcu westchnął.
-Wierzę ci, ale nadal uważam, że musisz powiedzieć jej prawdę. Że ma serce Natalii i, że chciałeś na początku być z nią ze względu na nie.
-Nie mogę. Jej nie wolno się denerwować. Miała przeszczep serca.
-Lepiej gdy usłyszy to od niebie niż kogoś obcego.
-Kto niby miałby jej o tym powiedzieć?- spojrzał na niego wrogo.
-Nie ode mnie, ale dowie się. Powtórzę się. Takie sprawy prędzej czy później wychodzą na jaw.
          Przebrał się szybko i poszedł po Lenę na salę. Stała przy boisku i rozglądała się. Uśmiechnął się lekko. Nie mógł jej tego powiedzieć. Bał się, że jeśli się dowie to go zostawi.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Pisałam go kilka razy i nadal nie jest taki jaki miał być, ale już to zostawiłam. Proszę komentujcie to bardzo motywuje :)

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział V

Ona:

       Pakowała walizkę. Wszystko co mogło się przydać lądowało w niej. Nie wierzyła, że zgodziła się przyjechać do Bartka. Nie miała pojęcia czemu się zgodziła. Czuła, że po prostu musi to zrobić. Samolot miała następnego dnia rano, więc musiała jeszcze dziś poinformować Maćka o wyjeździe. Wybrała jego numer.
-Cześć kochanie- usłyszała- Już się za mną stęskniłaś?- spytał zadowolony.
-Eee … jasne. Maciuś jutro rano lecę do Włoch. Chciałam się z tobą pożegnać, bo zostanę tam ponad tydzień.
-Co? Lenka o czym ty mówisz? Przecież przed chwilą u ciebie byłem i nawet słowem o tym nie wspomniałaś.
-Proszę nie denerwuj się. Po prostu muszę odpocząć. Przez ten czas jaki spędziłam w szpitalu czuję się słabo. Chcę odpocząć. Zadzwonię jak wrócę. Pa.
        Rozłączyła się. Czuła się źle z tym, że nie powiedziała mu wszystkiego, ale wiedziała, że wtedy nie puściłby jej samej.
          Następnego dnia wstała wcześnie rano. Zjadła śniadanie, zamówiła taksówkę i po 25 minutach była na lotnisku. Spotkała tam swojego chłopaka.
-Maciek co ty tu robisz?- spytała.
-Myślałaś, że tak łatwo cię tam puszczę? Nie wystarczy mi pożegnanie przez telefon. Chciałem móc to zrobić osobiście.
          Podszedł i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Wtuliła się w niego i zaczęła zastanawiać co ona właściwie robi?
           Przecież prawie nie zna Bartka, a jak tylko zaproponował jej, żeby do niego przyjechała zgodziła się. Chciała odmówić, ale nie umiała. Czuła się tak, jakby wszystko ciągnęło ją do Kurka. Odsunęła się od Maćka.
-Zaraz mam samolot.
-Pa- powiedział i ostatni raz ją pocałował.
        W samolocie założyła słuchawki i starała się uspokoić. Zachowywała się nie fair w stosunku do własnego chłopaka, który już od dawna był przy niej, z którym już dawno chciała być. Teraz nie była już tego taka pewna.
          Po kilku godzinach była na miejscu. Wysiadła z samolotu i szła przez lotnisko rozglądając się. Pierwszy raz była we Włoszech. Wyszła przed budynek i chciała zadzwonić do Bartka z prośbą o podanie adresu gdy ktoś wyrwał jej z ręki torbę. Odwróciła się szybko i na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiechnęła.
-Cześć- przyjmujący przytulił ją- Miło cię zobaczyć poza szpitalem.
-Dzięki.
            Wziął ją za rękę i razem poszli do samochodu siatkarza. Nawet nie próbowała wyrywać dłoni z jego uścisku, bo po prostu podobało jej się to. Kurek otworzył jej drzwi, włożył torbę do bagażnika, a potem zajął miejsce kierowcy.
-Cieszę się, że przyjechałaś- powiedział.
-Ja też.
         Jechali w milczeniu. Nie miała pojęcia co ma powiedzieć. W pewnym momencie zaczęła nawet żałować, że przyjechała do Włoch. W końcu dotarli do mieszkania siatkarza. Przepuścił ją w drzwiach, a potem pokazał jej pokój.
-Mam nadzieję, że będzie ci tu wygodnie. Pewnie jesteś zmęczona po podróży. Na końcu korytarza jest łazienka. Odpocznij, odśwież się, bo wieczorem zabieram cię na kolację. Pewnie masz dość szpitalnego żarcia.
-Trochę- uśmiechnęła się.
-Taką cię lubię- podszedł i położył jej dłoń na policzku- Uśmiechniętą.
             Czuła, że serce zaczęło jej szybciej bić. Miała nadzieję, że Bartek niego nie zauważył. Czuła się przy nim jak nowo narodzona.

On:

            Zostawił ją samą w pokoju i zamknął się w swojej sypialni. Czuł się przy Lenie cudownie, ale nie mógł pozwolić sobie na to, żeby się w niej zakochać. To byłaby zdrada w stosunku do Natalii i musiał o tym pamiętać.
           Wieczorem ubrał marynarkę, czarne jeansy i czekał na dziewczynę. Gdy wyszła z pokoju zaniemówił. Wyglądała prześlicznie, a jemu zrobiło się gorąco. Podeszła do niego i uśmiechnęła się lekko.
-Idziemy?- spytała.
-Jasne.
           Wzięła go pod rękę i wyszli. Co chwilę na nią zerkał. Miał nadzieję, że tego nie zauważyła. Był nią oczarowany i nie mógł na to nic poradzić.
            W restauracji patrzył jej w oczy. Nie odwróciła wzroku tylko wpatrywała się w niego. Położył dłoń na jej dłoni i poczuł jak zadrżała pod wpływem jego dotyku. Po kolacji wrócili do jego mieszkania.
             Jak tylko przekroczyli próg przyparł Lenę do ściany. Widział, że ją zaskoczył. Uśmiechnął się lekko i pochylił. Patrzył w jej oczy szukając pozwolenia. Gdy w końcu je znalazł złożył na jej ustach pocałunek. Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła do siebie. Serce mu mocno zabiło. Wtedy dziewczyna odepchnęła go od siebie.
          Spojrzał na nią zdziwiony. Po jej policzkach poleciały łzy. Uciekła do pokoju i się tam zamknęła. Pobiegł za nią. Usłyszał, że płacze i starał się dostać do środka, ale na próżno. Cały czas szarpał klamkę.
-Lenka proszę otwórz. Przepraszam.
            Nie uzyskał odpowiedzi. Poszedł do siebie i zdenerwowany walną pięścią w ścianę. W ogóle nie czuł bólu.
            Bał się, że wszystko spieprzył. Powinien był trzymać łapy przy sobie i sprawić, żeby mu zaufała, a nie rzucać się do całowania. Przecież ona była zajęta. Mógł przewidzieć, że ucieknie. Chciała być wierna Maćkowi.
           Jednak uśmiechnął się na myśl, że na początku oddała pocałunek. Dotknął swoich ust. Jej smakowały jak maliny, były takie miękkie. Chciał znów poczuć ich smak. Poszedł pod prysznic, żeby trochę ochłonąć.
                 Położył się i cały czas myślał o Lenie. Ta dziewczyna doprowadzało go do obłędu. Mimo że tego nie chciał musiał to w końcu przyznać. Powoli się w niej zakochiwał. Stawała się dla niego bardzo ważna.
             Następnego dnia gdy się obudził usłyszał jakieś hałasy w dalszej części mieszkania. Ubrał się szybko i wyszedł na korytarz, ale nikogo tam nie było. Wszedł do salonu i zamurowało go. Siedziała tam Lena i ubierała buty. Obok niej leżała spakowana torba, a na niej kurtka. Wtedy dziewczyna go zauważyła.
               Patrzył na nią i czuł, że zaraz mu serce pęknie. Chciała od niego uciec, ale on nie mógł jej na to pozwolić. Chciała go zostawić bez słowa pożegnania i to chyba bolało najbardziej. Musiał coś zrobić, żeby została.
-Chciałaś odejść- udało mu się powiedzieć.
-Tak.
-Dobrze, że się obudziłem.
-Wcale nie. Łatwiej by było gdybyś się obudził jak mnie by już tu nie było.
               Nie wierzył, że to powiedziała. Dla kogo by było łatwiej? Bo na pewno nie dla niego. Podszedł i usiadł obok niej.
-Lenka zostań.
-Nie. Tak będzie lepiej. W ogóle nie powinno mnie tu być. To jest nie fair w stosunku do Maćka. On nie ma pojęcia, że jestem u ciebie pozwól mi odejść- miała błagalny głos.
-Nie mogę- szepnął tylko.


No jest piąteczka. Mam nadzieję, że wam się podoba, bo w końcu zaczyna się coś dziać. Proszę komentujcie, bo to bardzo motywuje.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział IV

On:

         Siedział we Włoszech już tydzień, a Lena do tej pory do niego nie zadzwoniła. Nie chciał się jej narzucać, ale bardzo chciał usłyszeć jej głos. Musiał wiedzieć co się u niej dzieje, czy dobrze się czuje, czy nie ma żadnych komplikacji po przeszczepie.
             Przed wyjazdem dobiła go informacja o tym, że związała się z Maćkiem. Wiedział, że miała swoje życie przed przeszczepem, swoich znajomych, ale teraz miała serce Natalii, a ono musiało być przy nim.
             Chciał do niej pojechać, lecz wiedział, że trener nie wyrazi na to zgody. I tak, gdy jego narzeczona zginęła w wypadku wybłagał kilka dni wolnego by wrócić do Polski i pójść na jej pogrzeb.
              Wziął do ręki komórkę i w spisie kontaktów odnalazł numer dziewczyny. Długo zastanawiał się czy zadzwonić. Kilka razy wybierał numer, a potem od razu się rozłączał. W końcu wziął się na odwagę.
-Halo?- usłyszał męski głos.
              Od razu nacisnął czerwoną słuchawkę. Czemu Maciek odbiera jej telefon? Przecież nie mieszkają razem, a zresztą Lena nadal powinna być w szpitalu pod obserwacją lekarzy.
              Pojechał na trening. Na hali był pierwszy. Przebrał się szybko i wybiegł na boisko. Musiał wyżyć się na piłce. Był zły i potrzebował odreagować. Nagle poczuł rękę na ramieniu. Odwrócił się i zobaczył atakującego.
-Co ci ta piłka zawiniła, że tak ją męczysz?- spytał po włosku.
-Nic- odburknął i chciał wrócić do poprzedniego zajęcia, ale Zaytsev zabrał mu piłkę- Oddaj- warknął.
-Najpierw powiedz kim ona jest- uśmiechnął się.
-Nie wiem o czym ty mówisz.
-Widzę, że jesteś zakochany. Mów. Jak się nazywa- dociekał.
-Nie jestem zakochany!- krzyknął.
             Wyratował go trener i reszta kolegów, która weszła na salę. Nie miał najmniejszej ochoty zwierzać się Ivanowi chociaż czuł, że by mu wtedy ulżyło. Wolał dusić to w sobie. Nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział o jego planach.
              Jednak jedna rzecz jaką powiedział atakujący nie dawała mu spokoju. Czy on się zakochał? Nie to nie mogła być prawda. Przecież prawie nie znał Leny. Nie mógł jej kochać. To byłoby nie fair w stosunku do Natalii. Chciał być z dziewczyną , ale nie mógł jej kochać. Zależało mu na niej tylko ze względu na serce, które zostało jej przeszczepione i musiał o tym pamiętać. Nie mógł sobie pozwolić na miłość.

Ona:

              Tego dnia lekarze mieli ją wypisać ze szpitala. Maciek miał ją odebrać i zawieźć do mieszkania. Czekała na niego. Nie mogła się doczekać aż w końcu stąd wyjdzie. Miała już dość tej całej aparatury, która była podpięta do jej ciała, leżenia bezczynnie w czterech ścianach i szpitalnego jedzenia.
               W końcu przyjechał jej chłopak. Na przywitanie pocałował ją w usta. Pomógł jej spakować torbę, a potem poszła się przebrać w zwykłe ciuchy do toalety.
-Lenka telefon ci dzwoni- usłyszała głos Maćka.
-Odbierz- powiedziała tylko.
                Gdy w końcu była gotowa wróciła do sali. Kalandyk siedział na krześle i przeglądał jej telefon. Podeszła i od tyłu zarzuciła mu ręce na szyję.
-Kto dzwonił?- spytała.
-Bartek- odpowiedział- Ale się nie odezwał.
                   Zdziwiło ją to trochę. Nie dzwonił do niej odkąd wyjechał do Włoch, a jak w końcu to zrobił to od razu się rozłączył? Postanowiła, że jak wróci do mieszkania i zostanie sama to oddzwoni i z nim pogada.
-Jedziemy?- spytał Maciek.
-Jasne- uśmiechnęła się.
             Gdy wychodziła napotkała lekarza, który się nią zajmował. Jeszcze raz powtórzył wszystkie zalecenia i przypomniał o obowiązkowej wizycie kontrolnej za miesiąc. Pożegnała się i już jej nie było.
              Po 15 minutach dojechali pod jej mieszkanie. Maciek wziął torbę, żeby ona nie musiała nic dźwigać. Podczas gdy ją rozpakowywała jej chłopak postanowił zrobić coś dobrego do jedzenia. Chciała w końcu zjeść coś normalnego, a nie to szpitalne jedzenie. Zastanawiała się czy to nie przez nie ludzie się tak źle czują.
                     Zjadła razem z Maćkiem pyszny obiad, a potem oglądali razem film. Leżała mu na kolanach, a on bawił się jej włosami.
                   Nadal nie czuła się przy nim tak samo jak przed operacją. Nic z tego nie rozumiała. Przecież była w nim zakochana. Jeszcze w dniu obrony czuła motylki w brzuchu gdy był przy niej. Co się zmieniło?
-Muszę lecieć- powiedział chłopak.
-Już?- zdziwiła się.
-Jest północ- zaśmiał się- Mi też w twoim towarzystwie szybko mija czas, ale niestety już późno. Pa- pocałował ją i wyszedł.
                   Od razu wzięła do ręki telefon i wybrała numer do przyjmującego. Po chwili przypomniała sobie, która jest godzina i chciała się rozłączyć, ale w tym samym momencie Bartek odebrał komórkę.
-Cześć.
                     Miał smutny głos, ale mimo to gdy tylko go usłyszała po jej plecach przeszły ciarki. Tak bardzo chciała by był obok. Stop. Nie mogła tak myśleć. Była w związku z Maćkiem i była szczęśliwa. Nie rozumiała czemu Kurek wzbudzał u niej tyle uczyć.
-Cześć. Czemu się rozłączyłeś wcześniej?- spytała.
-Chciałem porozmawiać z tobą, a nie z twoim chłopakiem- odpowiedział bez chwili wahania.
-Rozumiem, ale mogłeś poprosić, żeby przekazał mi telefon.
-Lena co on właściwie u ciebie robił?- zdziwiło ją to pytanie.
-To mój chłopak. Przyjechał po mnie do szpitala. Dziś dostałam wypis. Siedzę teraz w domu i cieszę się, że nie muszę już leżeć w szpitalu.
                 Po drugiej stronie zapadła cisza. Nie wiedziała czemu nic nie mówił. Przecież wiedział, że niedługo ją wypiszą i będzie mogła w końcu wrócić do domu.
-Lena … - zaczął niepewnie- Przyjedź do mnie, do Włoch.
                      Zaskoczył ją tym. Przecież nie mogła porzucić wszystkiego w jednej chwili i tam jechać choć bardzo ją to kusiło.
-Bartek ja nie mogę- szepnęła tylko.
-Wiem, że się krótko znamy, ale … - przerwała mu.
-Tu nie chodzi o to- o dziwo mówiła prawdę- Nie mogę, bo za miesiąc mam wizytę kontrolną u lekarza.
-Do tego czasu wrócisz. Proszę zgódź się.
                       Strasznie ją korciło, żeby jechać. Nie miała pojęcia czemu, ale chciała być przy nim. Zagryzła wargę. Nie powinna. Jak to będzie wyglądać? Jest z Maćkiem, a zaraz po wyjściu ze szpitala wyjeżdża do faceta, którego zna bardzo krótko.
-Lenka- szepną.
                    Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele. Do tej pory tylko Maciej tak do niej mówił, tylko jemu pozwalała tak do siebie mówić. Jednak gdy usłyszałam to z ust Bartka wiedziała, że nie zabroni mu tak jej nazywać.
-Przyjadę- postanowiła.

No i jest czwóreczka. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Komentujcie to bardzo motywuje :)