poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział IV

On:

         Siedział we Włoszech już tydzień, a Lena do tej pory do niego nie zadzwoniła. Nie chciał się jej narzucać, ale bardzo chciał usłyszeć jej głos. Musiał wiedzieć co się u niej dzieje, czy dobrze się czuje, czy nie ma żadnych komplikacji po przeszczepie.
             Przed wyjazdem dobiła go informacja o tym, że związała się z Maćkiem. Wiedział, że miała swoje życie przed przeszczepem, swoich znajomych, ale teraz miała serce Natalii, a ono musiało być przy nim.
             Chciał do niej pojechać, lecz wiedział, że trener nie wyrazi na to zgody. I tak, gdy jego narzeczona zginęła w wypadku wybłagał kilka dni wolnego by wrócić do Polski i pójść na jej pogrzeb.
              Wziął do ręki komórkę i w spisie kontaktów odnalazł numer dziewczyny. Długo zastanawiał się czy zadzwonić. Kilka razy wybierał numer, a potem od razu się rozłączał. W końcu wziął się na odwagę.
-Halo?- usłyszał męski głos.
              Od razu nacisnął czerwoną słuchawkę. Czemu Maciek odbiera jej telefon? Przecież nie mieszkają razem, a zresztą Lena nadal powinna być w szpitalu pod obserwacją lekarzy.
              Pojechał na trening. Na hali był pierwszy. Przebrał się szybko i wybiegł na boisko. Musiał wyżyć się na piłce. Był zły i potrzebował odreagować. Nagle poczuł rękę na ramieniu. Odwrócił się i zobaczył atakującego.
-Co ci ta piłka zawiniła, że tak ją męczysz?- spytał po włosku.
-Nic- odburknął i chciał wrócić do poprzedniego zajęcia, ale Zaytsev zabrał mu piłkę- Oddaj- warknął.
-Najpierw powiedz kim ona jest- uśmiechnął się.
-Nie wiem o czym ty mówisz.
-Widzę, że jesteś zakochany. Mów. Jak się nazywa- dociekał.
-Nie jestem zakochany!- krzyknął.
             Wyratował go trener i reszta kolegów, która weszła na salę. Nie miał najmniejszej ochoty zwierzać się Ivanowi chociaż czuł, że by mu wtedy ulżyło. Wolał dusić to w sobie. Nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział o jego planach.
              Jednak jedna rzecz jaką powiedział atakujący nie dawała mu spokoju. Czy on się zakochał? Nie to nie mogła być prawda. Przecież prawie nie znał Leny. Nie mógł jej kochać. To byłoby nie fair w stosunku do Natalii. Chciał być z dziewczyną , ale nie mógł jej kochać. Zależało mu na niej tylko ze względu na serce, które zostało jej przeszczepione i musiał o tym pamiętać. Nie mógł sobie pozwolić na miłość.

Ona:

              Tego dnia lekarze mieli ją wypisać ze szpitala. Maciek miał ją odebrać i zawieźć do mieszkania. Czekała na niego. Nie mogła się doczekać aż w końcu stąd wyjdzie. Miała już dość tej całej aparatury, która była podpięta do jej ciała, leżenia bezczynnie w czterech ścianach i szpitalnego jedzenia.
               W końcu przyjechał jej chłopak. Na przywitanie pocałował ją w usta. Pomógł jej spakować torbę, a potem poszła się przebrać w zwykłe ciuchy do toalety.
-Lenka telefon ci dzwoni- usłyszała głos Maćka.
-Odbierz- powiedziała tylko.
                Gdy w końcu była gotowa wróciła do sali. Kalandyk siedział na krześle i przeglądał jej telefon. Podeszła i od tyłu zarzuciła mu ręce na szyję.
-Kto dzwonił?- spytała.
-Bartek- odpowiedział- Ale się nie odezwał.
                   Zdziwiło ją to trochę. Nie dzwonił do niej odkąd wyjechał do Włoch, a jak w końcu to zrobił to od razu się rozłączył? Postanowiła, że jak wróci do mieszkania i zostanie sama to oddzwoni i z nim pogada.
-Jedziemy?- spytał Maciek.
-Jasne- uśmiechnęła się.
             Gdy wychodziła napotkała lekarza, który się nią zajmował. Jeszcze raz powtórzył wszystkie zalecenia i przypomniał o obowiązkowej wizycie kontrolnej za miesiąc. Pożegnała się i już jej nie było.
              Po 15 minutach dojechali pod jej mieszkanie. Maciek wziął torbę, żeby ona nie musiała nic dźwigać. Podczas gdy ją rozpakowywała jej chłopak postanowił zrobić coś dobrego do jedzenia. Chciała w końcu zjeść coś normalnego, a nie to szpitalne jedzenie. Zastanawiała się czy to nie przez nie ludzie się tak źle czują.
                     Zjadła razem z Maćkiem pyszny obiad, a potem oglądali razem film. Leżała mu na kolanach, a on bawił się jej włosami.
                   Nadal nie czuła się przy nim tak samo jak przed operacją. Nic z tego nie rozumiała. Przecież była w nim zakochana. Jeszcze w dniu obrony czuła motylki w brzuchu gdy był przy niej. Co się zmieniło?
-Muszę lecieć- powiedział chłopak.
-Już?- zdziwiła się.
-Jest północ- zaśmiał się- Mi też w twoim towarzystwie szybko mija czas, ale niestety już późno. Pa- pocałował ją i wyszedł.
                   Od razu wzięła do ręki telefon i wybrała numer do przyjmującego. Po chwili przypomniała sobie, która jest godzina i chciała się rozłączyć, ale w tym samym momencie Bartek odebrał komórkę.
-Cześć.
                     Miał smutny głos, ale mimo to gdy tylko go usłyszała po jej plecach przeszły ciarki. Tak bardzo chciała by był obok. Stop. Nie mogła tak myśleć. Była w związku z Maćkiem i była szczęśliwa. Nie rozumiała czemu Kurek wzbudzał u niej tyle uczyć.
-Cześć. Czemu się rozłączyłeś wcześniej?- spytała.
-Chciałem porozmawiać z tobą, a nie z twoim chłopakiem- odpowiedział bez chwili wahania.
-Rozumiem, ale mogłeś poprosić, żeby przekazał mi telefon.
-Lena co on właściwie u ciebie robił?- zdziwiło ją to pytanie.
-To mój chłopak. Przyjechał po mnie do szpitala. Dziś dostałam wypis. Siedzę teraz w domu i cieszę się, że nie muszę już leżeć w szpitalu.
                 Po drugiej stronie zapadła cisza. Nie wiedziała czemu nic nie mówił. Przecież wiedział, że niedługo ją wypiszą i będzie mogła w końcu wrócić do domu.
-Lena … - zaczął niepewnie- Przyjedź do mnie, do Włoch.
                      Zaskoczył ją tym. Przecież nie mogła porzucić wszystkiego w jednej chwili i tam jechać choć bardzo ją to kusiło.
-Bartek ja nie mogę- szepnęła tylko.
-Wiem, że się krótko znamy, ale … - przerwała mu.
-Tu nie chodzi o to- o dziwo mówiła prawdę- Nie mogę, bo za miesiąc mam wizytę kontrolną u lekarza.
-Do tego czasu wrócisz. Proszę zgódź się.
                       Strasznie ją korciło, żeby jechać. Nie miała pojęcia czemu, ale chciała być przy nim. Zagryzła wargę. Nie powinna. Jak to będzie wyglądać? Jest z Maćkiem, a zaraz po wyjściu ze szpitala wyjeżdża do faceta, którego zna bardzo krótko.
-Lenka- szepną.
                    Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele. Do tej pory tylko Maciej tak do niej mówił, tylko jemu pozwalała tak do siebie mówić. Jednak gdy usłyszałam to z ust Bartka wiedziała, że nie zabroni mu tak jej nazywać.
-Przyjadę- postanowiła.

No i jest czwóreczka. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Komentujcie to bardzo motywuje :)

5 komentarzy:

  1. O matko. Przyjedzie do Niego.
    Pojedzie do Bartka!!!! :)
    Yeah!
    Maciek jakos dziwnie sie zachowuje...
    A moze ja wesze wszedzie zdrade.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna końcówka... ^^ Ogólnie bardzo fajny rozdział. Przyjemnie się go czyta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się końcówka tylko niech Bartek jej nie zrani tym że chce być z nią że względu na serce a nie nią sama :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku jak fajnie że Lena pojedzie do Bartka :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Neich sie coś dzieje xd dobrze jest bardzo ładnie mowiłam Ci wczoraj. ;**

    OdpowiedzUsuń