niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział V

Ona:

       Pakowała walizkę. Wszystko co mogło się przydać lądowało w niej. Nie wierzyła, że zgodziła się przyjechać do Bartka. Nie miała pojęcia czemu się zgodziła. Czuła, że po prostu musi to zrobić. Samolot miała następnego dnia rano, więc musiała jeszcze dziś poinformować Maćka o wyjeździe. Wybrała jego numer.
-Cześć kochanie- usłyszała- Już się za mną stęskniłaś?- spytał zadowolony.
-Eee … jasne. Maciuś jutro rano lecę do Włoch. Chciałam się z tobą pożegnać, bo zostanę tam ponad tydzień.
-Co? Lenka o czym ty mówisz? Przecież przed chwilą u ciebie byłem i nawet słowem o tym nie wspomniałaś.
-Proszę nie denerwuj się. Po prostu muszę odpocząć. Przez ten czas jaki spędziłam w szpitalu czuję się słabo. Chcę odpocząć. Zadzwonię jak wrócę. Pa.
        Rozłączyła się. Czuła się źle z tym, że nie powiedziała mu wszystkiego, ale wiedziała, że wtedy nie puściłby jej samej.
          Następnego dnia wstała wcześnie rano. Zjadła śniadanie, zamówiła taksówkę i po 25 minutach była na lotnisku. Spotkała tam swojego chłopaka.
-Maciek co ty tu robisz?- spytała.
-Myślałaś, że tak łatwo cię tam puszczę? Nie wystarczy mi pożegnanie przez telefon. Chciałem móc to zrobić osobiście.
          Podszedł i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Wtuliła się w niego i zaczęła zastanawiać co ona właściwie robi?
           Przecież prawie nie zna Bartka, a jak tylko zaproponował jej, żeby do niego przyjechała zgodziła się. Chciała odmówić, ale nie umiała. Czuła się tak, jakby wszystko ciągnęło ją do Kurka. Odsunęła się od Maćka.
-Zaraz mam samolot.
-Pa- powiedział i ostatni raz ją pocałował.
        W samolocie założyła słuchawki i starała się uspokoić. Zachowywała się nie fair w stosunku do własnego chłopaka, który już od dawna był przy niej, z którym już dawno chciała być. Teraz nie była już tego taka pewna.
          Po kilku godzinach była na miejscu. Wysiadła z samolotu i szła przez lotnisko rozglądając się. Pierwszy raz była we Włoszech. Wyszła przed budynek i chciała zadzwonić do Bartka z prośbą o podanie adresu gdy ktoś wyrwał jej z ręki torbę. Odwróciła się szybko i na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiechnęła.
-Cześć- przyjmujący przytulił ją- Miło cię zobaczyć poza szpitalem.
-Dzięki.
            Wziął ją za rękę i razem poszli do samochodu siatkarza. Nawet nie próbowała wyrywać dłoni z jego uścisku, bo po prostu podobało jej się to. Kurek otworzył jej drzwi, włożył torbę do bagażnika, a potem zajął miejsce kierowcy.
-Cieszę się, że przyjechałaś- powiedział.
-Ja też.
         Jechali w milczeniu. Nie miała pojęcia co ma powiedzieć. W pewnym momencie zaczęła nawet żałować, że przyjechała do Włoch. W końcu dotarli do mieszkania siatkarza. Przepuścił ją w drzwiach, a potem pokazał jej pokój.
-Mam nadzieję, że będzie ci tu wygodnie. Pewnie jesteś zmęczona po podróży. Na końcu korytarza jest łazienka. Odpocznij, odśwież się, bo wieczorem zabieram cię na kolację. Pewnie masz dość szpitalnego żarcia.
-Trochę- uśmiechnęła się.
-Taką cię lubię- podszedł i położył jej dłoń na policzku- Uśmiechniętą.
             Czuła, że serce zaczęło jej szybciej bić. Miała nadzieję, że Bartek niego nie zauważył. Czuła się przy nim jak nowo narodzona.

On:

            Zostawił ją samą w pokoju i zamknął się w swojej sypialni. Czuł się przy Lenie cudownie, ale nie mógł pozwolić sobie na to, żeby się w niej zakochać. To byłaby zdrada w stosunku do Natalii i musiał o tym pamiętać.
           Wieczorem ubrał marynarkę, czarne jeansy i czekał na dziewczynę. Gdy wyszła z pokoju zaniemówił. Wyglądała prześlicznie, a jemu zrobiło się gorąco. Podeszła do niego i uśmiechnęła się lekko.
-Idziemy?- spytała.
-Jasne.
           Wzięła go pod rękę i wyszli. Co chwilę na nią zerkał. Miał nadzieję, że tego nie zauważyła. Był nią oczarowany i nie mógł na to nic poradzić.
            W restauracji patrzył jej w oczy. Nie odwróciła wzroku tylko wpatrywała się w niego. Położył dłoń na jej dłoni i poczuł jak zadrżała pod wpływem jego dotyku. Po kolacji wrócili do jego mieszkania.
             Jak tylko przekroczyli próg przyparł Lenę do ściany. Widział, że ją zaskoczył. Uśmiechnął się lekko i pochylił. Patrzył w jej oczy szukając pozwolenia. Gdy w końcu je znalazł złożył na jej ustach pocałunek. Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła do siebie. Serce mu mocno zabiło. Wtedy dziewczyna odepchnęła go od siebie.
          Spojrzał na nią zdziwiony. Po jej policzkach poleciały łzy. Uciekła do pokoju i się tam zamknęła. Pobiegł za nią. Usłyszał, że płacze i starał się dostać do środka, ale na próżno. Cały czas szarpał klamkę.
-Lenka proszę otwórz. Przepraszam.
            Nie uzyskał odpowiedzi. Poszedł do siebie i zdenerwowany walną pięścią w ścianę. W ogóle nie czuł bólu.
            Bał się, że wszystko spieprzył. Powinien był trzymać łapy przy sobie i sprawić, żeby mu zaufała, a nie rzucać się do całowania. Przecież ona była zajęta. Mógł przewidzieć, że ucieknie. Chciała być wierna Maćkowi.
           Jednak uśmiechnął się na myśl, że na początku oddała pocałunek. Dotknął swoich ust. Jej smakowały jak maliny, były takie miękkie. Chciał znów poczuć ich smak. Poszedł pod prysznic, żeby trochę ochłonąć.
                 Położył się i cały czas myślał o Lenie. Ta dziewczyna doprowadzało go do obłędu. Mimo że tego nie chciał musiał to w końcu przyznać. Powoli się w niej zakochiwał. Stawała się dla niego bardzo ważna.
             Następnego dnia gdy się obudził usłyszał jakieś hałasy w dalszej części mieszkania. Ubrał się szybko i wyszedł na korytarz, ale nikogo tam nie było. Wszedł do salonu i zamurowało go. Siedziała tam Lena i ubierała buty. Obok niej leżała spakowana torba, a na niej kurtka. Wtedy dziewczyna go zauważyła.
               Patrzył na nią i czuł, że zaraz mu serce pęknie. Chciała od niego uciec, ale on nie mógł jej na to pozwolić. Chciała go zostawić bez słowa pożegnania i to chyba bolało najbardziej. Musiał coś zrobić, żeby została.
-Chciałaś odejść- udało mu się powiedzieć.
-Tak.
-Dobrze, że się obudziłem.
-Wcale nie. Łatwiej by było gdybyś się obudził jak mnie by już tu nie było.
               Nie wierzył, że to powiedziała. Dla kogo by było łatwiej? Bo na pewno nie dla niego. Podszedł i usiadł obok niej.
-Lenka zostań.
-Nie. Tak będzie lepiej. W ogóle nie powinno mnie tu być. To jest nie fair w stosunku do Maćka. On nie ma pojęcia, że jestem u ciebie pozwól mi odejść- miała błagalny głos.
-Nie mogę- szepnął tylko.


No jest piąteczka. Mam nadzieję, że wam się podoba, bo w końcu zaczyna się coś dziać. Proszę komentujcie, bo to bardzo motywuje.

5 komentarzy:

  1. No kurde niech Lena zostawi Maćka i bd z Bartkiem :). Jestem bardzo ciekawa czy zostanie we Włoszech. Czekam na następny ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, Kalora ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Lena będzie z Bartkiem ;) Świetna była by z nich para. Rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny blog ! :) kiedy następny rozdział ? już się nie mg doczekać . :D pozdrawiam . :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega wciągnęło mnie to opowiadanie :D
    Kiedy następny rozdział ? :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń