poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział XI

Ona:

           Przyglądała się Maćkowi i czekała na jego reakcję. Nagle wstał i pośpiesznie wyszedł z kawiarni. Zapłaciła nie prosząc o resztę i ruszyła za nim.
-Maciek- wołała, ale się nie odwracał- Proszę porozmawiajmy.
-Ale o czym?- odwrócił się gwałtownie, a ona wpadła na niego- Lenka- przytulił ją do siebie- Nie mamy już o czym rozmawiać. Rozumiem, że go kochasz, że chcesz z nim zamieszkać, ale nie umiem sobie wyobrazić tego. Po prostu nie potrafię zaakceptować, że nie będę cię widywał. Nie każ mi się z tego cieszyć.
             Patrzyła mu w oczy, a po jej policzkach poleciały łzy. Raniła go i nie umiała tego znieść. Zawsze gdy go potrzebowała był obok, mogła na niego liczyć w każdej sytuacji. Bała się jak teraz będą wyglądały ich relacje.
             O ile łatwiej by było gdyby nie zakochała się w Kurku, gdyby kochała nadal Maćka, spokojnie żyła z nim w Polsce. Ale serce nie sługa niestety. Nie mogła narzucać mu kogo chce kochać.
           Ciągle tkwiła w ramionach Maćka i nie chciała, żeby jej puszczał. Czuła się przy nim bezpiecznie, spokojnie. Chłopak wziął głęboki oddech, pocałował ją delikatnie w czoło i odsunął od siebie.
-Maciek- chciała znów go przytulić, ale jej na to nie pozwolił.
-Lena nie. Nie mogę tak. Im dłużej jesteś obok tym ciężej będzie mi się z tobą rozstać- szedł tyłem, nie widział co się za nim dzieje.
-Nie umiem przestać cię widywać- szepnęła.
-Nie umiem być obok, gdy wiem, że mogę cię już nie zobaczyć.
           Patrzył jej w oczy mokre od łez. Sam też płakał. Czemu to musiało tak boleć ich oboje? Czemu musieli tak cierpieć? Wtedy zauważyła, że chłopak wchodzi na ulicę. Spojrzała w bok, a potem szybko wróciła wzrokiem do Kalandyka.
-Maciek uważaj!- krzyknęła, ale było już za późno.
             Widziała jak samochód uderza w chłopaka i czuła jakby ktoś rozdzierał jej serce. Bezwładne ciało wylądowała na ulicy, a ona szybko znalazła się obok niego. Kątem oka dostrzegła jak kierowca wysiada z auta.
-Niech pan dzwoni po karetkę!- krzyknęła.
              Mężczyzna wykonał jej polecenie, a ona starała się zrobić wszystko, żeby pomóc Maćkowi. Sam ją uczył co robić w takim przypadku.
-Nie możesz mnie zostawić, nie możesz umrzeć- miała łamiący się głos.
              Każda sekunda dłużyła się jak godzina gdy widziała bladą twarz chłopaka, mnóstwo krwi dookoła. Położyła mu rękę na policzku.
-Nie zostawiaj mnie. Kocham cię.
             Naprawdę go kochała. Nie była to miłość taka jak do Bartka, ale też bardzo mocna. Potrzebowała go. Zawsze był przy niej i nie mogła go teraz stracić.
            Po chwili lekarze zaczęli odciągać ją od ciała Maćka. Z boku patrzyła na wszystko co z nim robili i modliła się, żeby przeżył. Wzięli chłopaka na nosze i wnieśli do karetki. Chciała jechać z nimi do szpitala.
-Jest pani kimś z rodziny?- spytał lekarz.
-Jestem narzeczoną- powiedziała, bo wiedziała, że inaczej jej nie wezmą i nie będą mogli udzielić żadnej informacji na temat jego zdrowia.
-W takim razie może pani jechać.
-Dziękuję.
          W szpitalu od razu wzięli Maćka na salę operacyjną. Wyciągnęła komórkę i powiadomiła o wszystkim jego rodziców. Obiecali przyjechać jak najszybciej, ale nie wiedzieli kiedy to będzie, bo mogli nie dostać wolnego w pracy.
                Wtedy zadzwoniła jej komórka. Był to Kurek. Chwilę się zastanawiała czy odebrać, ale w końcu to zrobiła.
-Halo?
-Lenka? Co się dzieje? Ty płaczesz?
-Bartek … - głos jej się łamał.
-Co się stało?- zaniepokoił się.
-Kochanie co się dzieje? Co ci lekarz powiedział?
-Lekarz?- przez chwilę nic nie mówiła, bo nie rozumiała o co chodzi przyjmującemu- Wszystko ze mną dobrze. Wyniki w normie. Mam się stawić za miesiąc na kolejnej wizycie.
-W takim razie co się stało?
-Maciek … on … -kolejny raz wybuchnęła płaczem- On miał wypadek. Jestem w szpitalu. Boję się, że umrze z mojej winy.

On:

               Po tym co powiedziała mu Lena zaczął się obawiać, że jeszcze chwilę to potrwa zanim się do niego przeprowadzi. Czuł, że teraz najważniejszy jest dla niej Maciek i po części ją rozumiał, ale nie mógł znieść, że nie przyjedzie do niego.
-Czemu z twojej winy?- spytał.
-Bo powiedziałam mu, że się do ciebie przeprowadzam. Wyszedł z kawiarni, a potem wpadł pod samochód. To wszystko moja wina- cały czas płakała.
-Kochanie nie wolno ci tak myśleć.
-Ale Bartek taka jest prawda. Nigdy sobie nie daruję jeśli jemu się coś stanie. Nie poradzę sobie z tym.
               Chciał znaleźć się w Polsce przy Lenie, żeby ją pocieszyć, dodać otuchy, przytulić i pocałować. Gdy będzie znów się obwiniać przemówić do rozumu. Wiedział jednak, że trener nie da mu wolnego.
-Bądź silna- szepnął- Nic mu nie będzie.
-Pani jest narzeczoną pana Kalandyka?- usłyszał w tle jakąś kobietę.
-Tak- odpowiedziała dziewczyna, a on nie wiedział o co chodzi- Muszę kończyć. Zadzwonię później. Pa.
               Rozłączyła się zanim zdążył coś powiedzieć. Po głowie chodziła mu tylko jedna myśl. Potwierdziła, że jest narzeczoną Maćka. O co w tym wszystkim chodziło? Przecież mówiła, że zerwali, że przyjedzie do niego.
             Wybrał numer do trenera i miał nadzieję, że puści go chociaż na kilka dni do Polski. Wystarczyłby mu nawet jeden dzień w kraju by wyjaśnić wszystko co się tam działo. W końcu trener odebrał.
-Co jest Bartek?- spytał po Włosku.
-Muszę prosić o urlop- powiedział niepewnie.
           Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. Czekał aż mężczyzna przetrawi tą wiadomość i mu odpowie.
-A mogę znać powód?
-Muszę lecieć do mojej dziewczyny. Jej przyjaciel miał wypadek i potrzebuje mnie. Na dodatek miała przeszczep serca niedawno, więc jest słaba.
-Oj Kurek, Kurek i co ja mam z tobą zrobić- westchnął- Jedź, ale masz tylko trzy dni. Więcej nie mogę ci dać.
-To i tak dużo. Dziękuję.
            Rozłączył się i od razu zaczął pakować. Sprawdził jeszcze samolot do Polski. Najbliższy do Jasionki był o północy. Miał więc sporo czasu.
           Gotową walizkę postawił w korytarzu. Sprawdził czy wszystko ma i pojechał na lotnisko. Kupił bilet, który wcześniej zarezerwował. Teraz pozostało mu tylko czekać.


No i Maciek miał wypadek. Jak sądzicie co z nim będzie?
Komentujcie to bardzo motywuje :)

6 komentarzy:

  1. Mysle, ze jakos sie z tego wylize ;)
    Mam tylko nadzieje, ze Kurek nie zrobi Lenie awantury o ta cala sytuacje z rzekomym narzeczenstwem..
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Musi przeżyć .;p Ciekawie ja będzie z Bartkiem ? Do następnego :p Zapraszam do siebie :P http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. no... zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeżyje :)
    zapraszam do siebie :))
    http://volleyball333.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo! Nominuję cię do Libster Award! Więcej szczegółów na http://niebezpieczne-zycie.blogspot.com/.
    Pozdrawiam :D

    P.s.

    Kiedy następny rozdział, bo dawno nic już tutaj nie było? :D

    OdpowiedzUsuń