sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział I

Ona:

     W szpitalu lekarze zawieźli ją od razu na intensywną terapie. Nie wierzyła już w to, że przeżyje. Wiedziała, że na przeszczep czeka się bardzo długo, a ona nie miała nawet całego dnia. Wtedy do sali wszedł doktor z pielęgniarką.
-Proszę przygotować ją na zabieg.
-Oczywiście. To będzie serce tej dziewczyny co miała wypadek?- spytała kobieta.
-Tak. Nie mieliśmy szans uratować jej życia, ale jej serce może uratować ją.
       Zaczęła tlić się w niej nadzieja. Może jednak jeszcze kiedyś otworzy oczy, będzie mogła ułożyć sobie życie. Wiedziała, że jak dostanie drugą szansę nie zmarnuje jej.
      Zaczęła snuć plany co zrobi. Po pierwsze przytuli rodziców. Po drugie przeprosi przyjaciół, że nie powiedziała im jaka ta choroba jest poważna. Po trzecie powie w końcu Maćkowi, że chce z nim być. Już tak długo starają się to sobie wyznać, że trzeba w końcu coś z tym zrobić. Chciała dać im szanse.

On:

        Leciał samolotem nadal nie wierząc w to co się działo. Miał nadzieję, że jak już będzie na miejscu dowie się, że to tylko jakiś głupi żart.
          Całe jego życiowe plany legły w gruzach. Przecież myśleli już nad ślubem, chcieli spędzić razem resztę życia, mieć dzieci. Chciał tylko być szczęśliwy z ukochaną kobietą. Czy prosił o tak wiele?
-Można prosić o autograf?
          Z zamyślenia wyrwał go głos małego chłopca. Podpisał się na kartce. Zaraz za chłopcem stało jeszcze kilka osób. Nie był tym zachwycony, ale rozdał szybko autografy.
          W końcu był na miejscu. Przed lotniskiem wsiadł do taksówki i poprosił by zwieziono go do szpitala wojewódzkiego. Patrzył w okno i nie rozumiał. Czemu ona? Tak ciężko mu było znaleźć kogoś z kim chciałby dzielić życie, a gdy już mu się to udało to ta osoba została mu odebrana.
         W końcu kierowca ogłosił, że są na miejscu. Zapłacił za kurs i wszedł do szpitala. Przy wejściu czekała na niego matka Natalii.
-Co się stało? - spytał bez przywitania.
-Miała wypadek- widać było, że cały czas płakała- Wyjeżdżała z Rzeszowa od przyjaciółki. Tir przejechał na czerwonym świetle i uderzył w nią. Kierowca był pijany.
            Był tak zły, że najchętniej by coś rozwalił. Przez jakiegoś pijaka stracił narzeczoną. Walnął pięścią w ścianę. Nie czuł bólu. Złość, smutek i bezsilność wszystko mu zasłaniała. Pijany kierowca najprawdopodobniej dostanie kilka lat więzienia o ile w ogóle dostanie, a życia jego narzeczonej już nic nie wróci.
-Jej serce nadal bije- szepnęła kobieta.
-Co?- nie rozumiał o czym ona mówi.
-Natalia wyrażała zgodę na pobranie jej narządów po śmierci. Z tego co wiem jej serce ma zostać przeszczepione jakiejś dziewczynie.
           Czyli coś po niej pozostanie. Musiał wiedzieć kim jest ta dziewczyna, musiał ją znaleźć, poznać. Musiał być tam gdzie cząstka Natalii. Może dzięki temu sercu okaże się ona podobna do jego ukochanej.

Ona:

            Po operacji leżała na intensywnej terapii. Nikt nie mógł do niej wchodzić, tylko lekarze i pielęgniarki, bo nie mieli pewności czy przeszczep serca się przyjmie. Była w śpiączce, ale docierało do niej wszystko co działo się wokół.
          Czuła się źle. Wiedziała, że jej ciało stara się znaleźć wspólny rytm z nowym organem, ale na razie jakoś mu to nie wychodziło. To serce też nie chciało współpracować. Jakby nie przyjmowało do wiadomości, że ma nowego właściciela, że teraz ma bić dla niej. Miała nadzieję, że się to zmieni.
           Minęły dwa tygodnie. Czuła się o wiele lepiej. Wiedziała, że na razie wszystko idzie dobrze, że jej organizm się regeneruje.
             Lekarze też byli dobrej myśli. Postanowili przenieść ją z intensywnej terapii na zwykłą salę, by mogli ją odwiedzić znajomi i rodzina.
        Przewijały się tłumy. Była bardzo lubiana na uczelni i wszyscy chcieli choć na chwilę przy niej posiedzieć. Niektóre osoby, które ją odwiedzały przynosiły kwiaty, inne miśki. Pokój był wypełniony po brzegi prezentami.
-Lenka- Maciek chwycił jej dłoń- Dzięki Bogu żyjesz. Tak się bałem. Przysięgam, że jak stąd wyjdziesz będę się tobą opiekował. Nie pozwolę ci się denerwować. Tylko proszę obudź się już. Chcę ci powiedzieć bardzo ważną rzecz, ale muszę patrzeć ci wtedy w oczy.
          Czuła, że chce jej w końcu wyznać, że ją kocha, ale nie cieszyło ją to aż tak bardzo jak przed operacją. Jej serce nie biło już tak szybko, gdy znajdował się obok. Tłumaczyła to sobie tym, że jest słaba po operacji, ale w głębi duszy wiedziała, że coś się zmieniło.
             Siedział przy niej dość długo i nie puszczał jej dłoni. Cały czas opowiadał co się dzieje, że wszyscy się o nią martwią. Cieszyła się, że ma tylu przyjaciół. Wyczynem nie jest być przy kimś gdy jest dobrze, ale gdy jest źle. Teraz wiedziała na kogo może liczyć.
             Do sali weszli lekarze. Wyprosili Maćka, a sami zaczęli ją badać. Chcieli wybudzić ją ze śpiączki i sprawdzić jak się czuje.
            Słysząc to uśmiechnęła się w duchu. Tak bardzo chciała w końcu otworzyć oczy. Móc podziękować bliskim za to, że są przy niej w tak ciężkiej chwili, móc podziękować Maćkowi.
           Już dawno przestali traktować się jak przyjaciele. Chcieli czegoś więcej, ale czuła, że coś się zmieniło. Jej serce się zmieniło i musiało przyzwyczaić się do niej, do jej uczuć.

On:

              Musiał wrócić do Włoch, ale gdy tylko trafiła się okazja przyjechał znów do Polski, do Rzeszowa. Wszedł do szpitala i podszedł do pielęgniarki.
-W której sali leży ta dziewczyna co miała przeszczep serca?- spytał.
              Kobieta zaczęła wklepywać coś w komputer, a potem spojrzała na niego niepewnie. Bał się, że nic mu nie powie.
-Ile jeszcze osób będzie ją odwiedzać- pokręciła głową- Sala 102.
-Dziękuję.
              Ulżyło mu. Zaczął szukać odpowiedniego pokoju. Gdy znalazł zrozumiał o co chodziło pielęgniarce. Stało tam co najmniej dwanaście osób. Większość miała koło 25 lat. Była kobieta i mężczyzna po 40. Domyślił się, że to jej rodzice. Podszedł do nich jakiś chłopak.
-Wszystko będzie dobrze. Lenka jest silna.
-Wiem Maciek, wiem- szepnęła kobieta- Bardzo ci na niej zależy prawda?- uśmiechnęła się lekko.
-Tak. Ona … jest wyjątkowa.
           Wtedy z sali wyszedł lekarz. Spojrzał na całe towarzystwo i odnalazł wzrokiem rodziców dziewczyny.
-Wybudziła się. Po badaniach możemy stwierdzić, że jest dobrze. Proszę wchodzić, ale najwyżej po dwie osoby.
              Czekał cierpliwie aż każdy po kolei wejdzie, posiedzi i wyjdzie. Tłum się przerzedzał. Gdy w końcu ostatnia osoba opuściła szpital wszedł do jej sali.

No to jest jedyneczka. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Komentujcie czy podoba wam się to opowiadanie.

3 komentarze:

  1. zaczyna się fajnie :D czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże. Oby następny pojawił się jak najszybciej! Świetnie się zapowiada :D

    Zapraszam do siebie:
    http://opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. zapowiada się ciekawie :D
    czekam na kolejne!
    I zapraszam do siebie!! http://bartekija.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń