Ona:
Lekarze
wybudzali Maćka, a ona stała obok i się przyglądała. Chciała,
żeby już otworzył oczy, żeby coś powiedział, uśmiechnął się.
W końcu pokręcił lekko głową i uchylił powieki. Od razu
znalazła się przy nim i wzięła go za rękę.
-Maciek-
szepnęła.
-Lenka-
miał bardzo słaby głos- Kochanie co się stało? Co ja tu robię?
-Miałeś
wypadek samochodowy.
Nie
zwróciła uwagi na to jak chłopak ją nazwał. Od zawsze tak do
niej mówił. Zdziwiło ją jednak, że nie pamięta co się
wydarzyło. Nie wydawał się już zły z powodu jej wyjazdu do
Włoch. Lekarze się nim zajęli.
-Jaka
jest ostatnia rzecz jaką pan pamięta?- spytał jeden.
-To
chyba … wyjście Leny ze szpitala.
Zamarła.
Jak mógł tak wiele zapomnieć? Przecież w tym czasie tyle się
wydarzyło. Jej wyjazd, ich zerwanie. Nie pamiętał, że się
rozstali, dotarło do niej. Puściła dłoń Kalandyka i podeszła do
okna. Nie słuchała dalej lekarzy tylko zastanawiała się co ma
zrobić w zaistniałej sytuacji.
Nie
mogła przecież powiedzieć mu wszystkiego. Byłby to dla niego za
duży szok. Bała się, że odbije się to negatywnie na jego
zdrowiu, a właściwie była pewna, że tak się stanie gdy mu
wszystko opowie.
-Przepraszam,
ale muszę poprosić panią o wyjście- zwrócił się do niej
doktor- Chcemy przeprowadzić badania.
-Oczywiście.
Wybiegła
z sali zapłakana. Wtuliła się w silne ramiona Bartka i starała
się uspokoić, ale nie mogła. Kurek gładził ją po plecach.
-Co
się stało?- spytał siatkarz.
-On
ma amnezję- twarz miała wtuloną w jego tors co tłumiło jej głos-
Nie pamięta nic od chwili gdy wyszłam ze szpitala.
-Nie
pamięta, że się rozstaliście- szepnął.
Przyjmujący
usiadł na krześle i wziął ją na kolana. Co chwilę powtarzał,
że będzie dobrze, prosił, żeby przestała płakać, ale nie
umiała.
-Bartek
co ja mam teraz zrobić?- spytała.
-On
musi znać prawdę.
-Nie
mogę mu tego teraz powiedzieć. To może się odbić na jego
zdrowiu. Nie mogę- powtórzyła i znów wtuliła się w tors
chłopaka.
Wtedy
z sali wyszli lekarze. Od razu zerwała się i podeszła do nich.
Wymieniali jeszcze ze sobą jakieś spostrzeżenia.
-Pani
Leno- zaczął jeden- Badania nie wykazały u pana Kalandyka żadnych
powikłań, ani poważniejszych obrażeń.
-A
utrata pamięci?
-To
najprawdopodobniej tylko chwilowe. Za jakiś czas pamięć powinna mu
wrócić.
-Za
jakiś czas to znaczy za ile?- musiała to wiedzieć.
-Ciężko
powiedzieć. Może to być, dzień, tydzień, ale może to też być
miesiąc. Każdy organizm jest inny, więc nie mogę dokładnie
określić ile czasu będzie potrzebował pan Kalandyk by odzyskać
pamięć.
-Rozumiem.
-Przepraszam,
ale muszę iść do innych pacjentów.
Przysiadła
na krześle i schowała głowę w kolana. Słowa lekarza ją dobiły.
Co jeśli Maciek będzie potrzebował więcej czasu, żeby
wyzdrowieć? Nie mogła wyjechać do Włoch póki nie będzie pewna,
że u przyjaciela wszystko w porządku.
-Lenka
będzie dobrze- Kurek przytulił ją.
On:
Widział
jak Lena bardzo przeżywa stan Maćka. Wiedział już, że nie
wyjedzie ona do Włoch tak szybko. Objął dziewczynę i przytulił
mocno do siebie. Musiał ją wspierać w tych chwilach. Wtuliła się
w niego.
-Kochanie-
zaczął- Będę musiał wrócić do Włoch.
-Wiem-
westchnęła.
-A
ty?
-Bartek
wiesz, że nie mogę w takiej sytuacji wyjechać. Muszę tu zostać
póki Maćkowi nie wróci pamięć.
-Tak
myślałem. Będę czekał na ciebie.
Długo
siedział w szpitalu z dziewczyną. W końcu zdecydowała, że trzeba
wrócić do mieszkania. Po drodze żadne z nich się nie odzywało.
Czuł, że Lena nie chce z nikim rozmawiać. W końcu byli na
miejscu.
-Bartek-
zaczęła.
-Tak?
-Kiedy
wyjeżdżasz?
-Po
jutrze.
Pokiwała
głową i udała się do sypialni. Poszedł za nią. Zajął miejsce
koło niej na łóżku i mocno ją przytulił.
-Przyjadę
jak tylko będę mogła- odezwała się pierwsza- Jak tylko Maciek
przypomni sobie, że zerwaliśmy. Obiecuję.
-Wierzę
ci- uśmiechnął się lekko i musnął jej usta swoimi- Połóż
się, pewnie jesteś zmęczona. Dużo się dziś działo.
Pokiwała
głową i poszła do łazienki się przebrać, a on nadal siedział
na łóżku i zastanawiał się co ma zrobić. Był pewien, że
trener nie da mu więcej wolnego, a chciał być na bieżąco. Szybko
wyciągnął komórkę i wybrał dobrze sobie znany numer.
-Halo?-
usłyszał znajomy głos.
-Część.
-Bartek?
Fajnie, że dzwonisz. Co tam?
-Potrzebuję
pomocy. Możesz jutro się ze mną spotkać?
-Jesteś
w Rzeszowie?- zdziwił się rozmówca- Jasne. Wpadnij na podpromie o
17. Mam wtedy treningi.
-Ok,
będę. Do zobaczenia.
-Cześć.
Westchnął
i poszedł zrobić jakąś kolację. Po chwili pojawiła się koło
niego Lena i mu pomogła. Zjedli razem, a potem poszli się położyć.
Dziewczyna
wierciła się z boku na bok i nie umiała zasnąć. Objął ją i
przyciągnął do siebie, a potem zaczął całować. Na początku
oddawała pocałunki, ale gdy wsunął jej rękę pod koszulkę
oderwała się od niego.
-Bartek
przepraszam, ale ja nie mogę- szepnęła.
-Rozumiem.
-Nie,
nie rozumiesz, a ja nie chcę ci tego teraz tłumaczyć. Dobranoc.
-Dobranoc.
Wtuliła
się w niego, a on zastanawiał się nad jej słowami. Rozumiał, że
nie była jeszcze gotowa, żeby spędzić z nim noc, ale nie wiedział
czemu ona uważa, że on tego nie rozumie i co tu tłumaczyć?
Pocałował
Lenę w czubek głowy i starał się zasnąć co było teraz trudne.
Patrzył na dziewczynę i nie umiał jej rozgryźć. W końcu
przestał próbować. Zamknął oczy i poczekał aż zmorzy go sen.
No w końcu mogłam dodać tu rozdział. Jest on przejściowy, więc nie dzieje się za dużo, ale już niedługo zacznie, bo mam nowe pomysły :)
Chciałabym się odnieść do komentarzy pod ostatnim postem. Jakaś osoba (oczywiście anonimowo) krytykuje ten blog. Szanuję krytykę, ale też nie trzymam tu nikogo na siłę. Jeśli nie ma ona ochoty czytać kolejnych rozdziałów, bo są według niej nudne to po co je czyta? Chciałabym też zaznaczyć, że to nie jest moje pierwsze opowiadanie i wydaje mi się, że piszę wystarczająco długo by nie być nazywana początkującą blogerką.
Przepraszam was, ale musiałam to napisać. Komentujcie :)