Ona:
Rozmowa
z Bartkiem nie przyniosła jej ukojenia. Nadal obwiniała się o
wypadek Maćka i nie umiała przestać, bo to była jej wina. Gdyby
mu nie powiedziała, że wyprowadza się do Kurka, do Włoch nie
doszłoby do tego.
-Pani
jest narzeczoną pana Kalandyka?- spytała nagle pielęgniarka.
-Tak-
odpowiedziała bez wahania- Muszę kończyć. Zadzwonię później.
Pa- powiedziała do chłopaka i się rozłączyła zanim zdążył
coś odpowiedzieć- Co z Maćkiem?
-Ja
nie mogę udzielać takich informacji. Lekarz prosił, żebym panią
do niego zaprowadziła. On pani wszystko wyjaśni.
Udałam
się za kobietą do gabinetu doktora. Usiadła naprzeciwko niego i
czekała aż w końcu się odezwie.
-Pani
jest narzeczoną?- upewniał się.
-Tak-
kiwnęła głową- Co z Maćkiem?
-Pan
Kalandyk ma złamaną rękę i wstrząs mózgu. Nie wiemy jakie będą
tego skutki. Operacja na szczęście się udała i nic nie zagraża
jego życiu.
Trochę
jej ulżyło, ale nadal bała się o Maćka. Miała poczucie winy i
wyrzuty sumienia, że przez nią tu trafił, że go zostawiła dla
siatkarza.
-Mogę
go zobaczyć?- spytała z nadzieją.
-Dopiero
jutro będzie taka możliwość.
Westchnęła
tylko i opuściła gabinet lekarza. Postanowiła odwiedzić Kalandyka
z samego rana i siedzieć u niego do wieczora. W mieszkaniu była po
15 minutach, a potem od razu udała się pod prysznic.
Nie
umiała nic przełknąć. Cały czas myślała o Maćku.
Zastanawiałaby jakby wszystko się potoczyło gdyby nie pojawił się
Bartek. Czy byliby teraz razem szczęśliwi? Czy planowaliby wspólną
przyszłość? Przysiadła na krześle w kuchni, a po jej policzkach
poleciały nieproszone łzy. Otarła je szybko.
Poszła
się położyć, ale długo nie mogła zasnąć. Kręciła się z
boku na bok, a zawsze gdy zamykała oczy stawał jej przed nimi
wypadek Maćka. Jego bezwładne ciało na ulicy. Wszystko przeżywała
na nowo.
Usłyszała
dzwonek do drzwi. Zdziwiona spojrzała na zegarek. Była 3 nad ranem.
Kto mógł przyjść o tej godzinie? Powoli podeszła do drzwi i je
otworzyła. Po chwili tonęła już w silnych ramionach Bartka.
-Co
ty tu robisz?- spytała jak siedzieli już w salonie.
-Po
tym co się stało wziąłem sobie urlop w klubie i przyjechałem od
razu do ciebie. Lenka opowiedz co się dzieje. Czemu powiedziałaś w
szpitalu, że jesteś narzeczoną Maćka? Przecież to nie prawda.
-Musiałam
to powiedzieć, bo inaczej nie mogliby mi powiedzieć w jakim jest
stanie, a musiałam to wiedzieć.
-Rozumiem-
kiwnął głową- Obudziłem cię?- zmartwił się nagle.
-Nie.
Nie mogę spać. Jak tylko zamykam oczy widzę ten wypadek- przy
ostatnich wyrazach głos jej się załamał, a po policzkach
poleciały jej łzy.
-Spokojnie-
Kurek ją przytulił- Jestem przy tobie.
Siatkarz
się przebrał i położył z nią. Wtuliła się w niego i starała
zasnąć. Przy Bartku czuła się o wiele lepiej i już po chwili
usnęła.
Rano
obudziła się przy Kurku. Rysował jej na ramieniu
niezidentyfikowane kształty. Spojrzała na chłopaka.
-Długo
nie śpisz?- spytała.
-Już
chwilę, ale nie miałem serca cię budzić. Powinnaś była się
wyspać.
-Trzeba
już wstać. Muszę jechać do szpitala, do Maćka- podniosła się.
-Zrobię
śniadanie- zaproponował.
On:
Lena
bardzo przejmowała się stanem Maćka. Rozumiał, że to jej
przyjaciel, że są sobie bliscy, ale przez niego sama o siebie nie
dbała, a po przeszczepie musiała. Zrobił omlety i położył na
stole. Po chwili pojawiła się dziewczyna.
-Nie
jestem głodna- zakomunikowała.
-Musisz
jeść.
-Nie
mam ochoty.
-Chodź
tu- pociągnął ją sobie na kolana i zaczął karmić- Grzecznie
otwieramy buzię.
-Bartek
nie jestem dzieckiem. Umiem sama jeść.
-To
jedź i nie marudź, a ja idę się przebrać- pocałował ją w
czoło i wyszedł.
Gdy
wrócił zastał Lenę przy zmywaniu. Przejął od niej gąbkę i
dokończył. Wytarł ręce i napotkał wzrok dziewczyny. Rozumiał,
że chce jechać do szpitala. Westchnął tylko i już po chwili byli
w drodze.
Lena
ani słowem nie odezwała się w samochodzie. Czuł, że jest
zdenerwowana i uspokoi się tylko wtedy jak zobaczy Maćka. W
szpitalu od razu poszła szukać odpowiedniej sali. Udał się za
nią, ale do środka mogła wejść tylko jedna osoba.
Dwóch
lekarzy weszło do sali zaraz za nią. Czekał na korytarzu aż w
końcu Lena wróci do niego. Jednak lekarze już opuścili salę, a
ona nadal tam została. Nie wiedział ile czasu spędził na
korytarzu. W końcu pojawiła się dziewczyna. Wstał.
-Co
z nim?- spytał.
-Lekarze
nie umieją stwierdzić jakie szkody wywołał wstrząs mózgu.
Ponieważ jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo zamierzają go
jutro wybudzić. Dopiero wtedy wszystko będzie wiadomo- wtuliła się
w niego.
-Wszystko
będzie dobrze- szepnął jej na ucho- Wracamy?
-Nie.
Chcę z nim zostać.
-To
w takim razie ja pojadę do sklepu, bo twoja lodówka świeci
pustkami, a potem wrócę po ciebie. Może być.
-Jasne.
Dziękuję- pocałowała go w policzek.
Gdy
zniknęła za drzwiami udał się do wyjścia. Rozumiał, że Lena
bardzo martwi się o Maćka, ale nie potrafił opanować zazdrości.
Czuł, że dziewczyna nie przeprowadzi się do niego dopóki Kalandyk
nie wyzdrowieje, a nie wiadomo ile może to potrwać.
W
sklepie dość szybko się uwinął i zapłacił. Chciał zawieźć
najpierw zakupy do mieszkania Leny, ale nie miał kluczy. Wrócił do
szpitala i czekał na dziewczynę. W końcu pojawiła się i
przytuliła do niego. Miała czerwone oczy od łez.
-Co
się stało?- zaniepokoił się.
-Nie
umiem patrzeć jak tu leży. Cały czas myślę o tym, że to
wszystko przeze mnie.
-To
nie twoja wina- kolejny raz musiał to powtórzyć- Nie mogłaś
przewidzieć, że do tego dojdzie.
-Wracajmy-
szepnęła.
Objął
Lenke i razem wyszli ze szpitala. Po 15 minutach byli w domu.
Dziewczyna od razu udała się pod prysznic, a on poszedł do kuchni,
żeby coś ugotować. Dziewczyna niechętnie zjadła i poszła się
położyć, a on po chwili dołączył.
Następnego
dnia zaraz po śniadaniu pojechali razem do szpitala. Lena uznała,
że musi być przy Maćku gdy się wybudzi. Nie kłócił się z nią,
bo wiedział, że jest to dla niej bardzo ważne. Na miejscu od razu
weszła do sali gdzie przebywali już lekarze.
Czekał
na jakąkolwiek wiadomość, ale długo to trwało. Chodził po
korytarzu i czekał aż ktoś w końcu opuści salę. Nagle wybiegła
z niej zapłakana Lena i bez słowa wtuliła się w niego.
-Co
się stało?
-On
ma amnezję- twarz miała wtuloną w jego tors co tłumiło jej głos-
Nie pamięta nic od chwili gdy wyszłam ze szpitala.
-Nie
pamięta, że się rozstaliście- szepnął.
Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale szkoła nie oszczędza niestety :( Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Komentujcie to bardzo motywuje ;)